1 października ulicami Warszawy przeszli uczestnicy Marszu Miliona Serc organizowanego przez Koalicję Obywatelską. Podobnie, jak w czerwcu, politycy Prawa i Sprawiedliwości negatywnie oceniają osoby, które zdecydowały się uczestniczyć w wydarzeniu. Warto podkreślić, że Marsz Miliona Serc, w którym udział wzięło kilkadziesiąt tysięcy osób (lub nawet milion, jak twierdzi warszawski ratusz), przebiega bardzo spokojnie.
Janusz Kowalski z Suwerennej Polski napisał, że "w Warszawie totalna klapa frekwencyjna spędu hejterów i przebierańców Donalda Tuska spod znaku ośmiu gwiazdek". Polityk napisał ten komentarz, nie czekając na dane służb czy władz miasta.
"W Moskwie dziś zapewne mówią o Donaldzie Tusku: 'Nasz człowiek w Warszawie'! Władimir Putin mocno kibicuje swojemu sojusznikowi Tuskowi i prorosyjskiej PO" - dodał w kolejnej publikacji.
"Dziś serce Polski bije w Katowicach, a nie na spędzie pustych serc w Warszawie" - napisał z kolei Ryszard Terlecki, poseł PiS, w odniesieniu do warszawskiego marszu.
Patryk Jaki, europoseł Suwerennej Polski, także skomentował Marsz Miliona Serc. Powołał się również na nieoficjalne dane policji dotyczące frekwencji marszu. "Marsz 60 tys. serc. W tym jak policzyła policja 448 autokarów. Do tego gościem specjalnym Tuska na scenie Michał 'pokazać Fucka USA' Kołodziejczak" - napisał Jaki.
Minister edukacji Przemysław Czarnek także skomentował marsz w stolicy. "A tymczasem w Warszawie. Tuskowi zera się pomyliły. Z miliona zrobiło się 10 razy mniej? To jak z pieniędzmi za czasu jego rządów" - czytamy we wpisie w serwisie X.
Partia rządząca oraz Koalicja Obywatelska zorganizowały swoje wydarzenia tego samego dnia - 1 października w samo południe. Uczestnicy Marszu Miliona Serc przeszli ulicami Warszawy z ronda Dmowskiego do ronda Radosława. Z kolei politycy Prawa i Sprawiedliwości zorganizowali konwencję w katowickim spodku.