Do wypadku na autostradzie A1 doszło w sobotę 16 września. Na skutek bezmyślnej jazdy kierowcy bmw doszło do zdarzenia, w wyniku którego zmarła trzyosobowa rodzina, w tym pięcioletnie dziecko. Dziennikarzom udało się dotrzeć do świadków wypadku, którzy widzieli zachowanie Sebastiana Majtczaka tuż po tragedii. Jak się zachowywał?
Pani Anna w rozmowie z "Faktem" opisała zachowanie poszukiwanego listem gończym kierowcy bmw. Jak zaznaczyła kobieta, początkowo z mężem myśleli, że kierowca pojazdu, który zatrzymał się około 200 metrów przed miejscem wypadku, również potrzebował pomocy. Nie wiedzieli, że to był właśnie kierowca bmw, który wcześniej wyprzedzał ich z ogromną prędkością na trasie, o czym kobieta opowiedziała w artykule poniżej.
- Nawet nie wyszedł do nas, by cokolwiek pomóc. Nic. Siedział jak szczur przy aucie, 200 metrów dalej - powiedziała o poszukiwanym kierowcy bmw. - Początkowo myśleliśmy, że to ktoś, kto potrzebuje pomocy, że mu coś się stało. Naszym zdaniem ten człowiek z bmw w czasie, kiedy czekaliśmy na służby, dzwonił gdzie trzeba - dodała kobieta.
Pani Anna oceniła, że kierowca bmw nie wyglądał na przerażonego sytuacją. - Jak szedł z policjantką, to był niewzruszony tym, co zrobił. My byliśmy bardziej zszokowani tym, że idzie o własnych siłach po takim uderzeniu... - powiedziała dalej.
- Zrozumiałabym, że nie dał rady wyhamować, że sam widział, co zrobił, że starał się to jakoś uratować, cokolwiek. A on doskonale wiedział, co robić, doskonale. I tym pokazał swoją bezduszność. Jego "plecy" też mają krew na rękach. Nie mogę tego przeżyć, ciężko to odpuścić, zrozumieć - powiedziała pani Anna, która do tej pory ciężko przeżywa zdarzenie, którego była świadkiem. Kobieta ma też nadzieję, że Sebastian Majtczak się znajdzie i "poniesie konsekwencje tego, co zrobił".
Zbigniew Ziobro w środę 27 września przekazał, że kierowca bmw w momencie zdarzenia jechał z prędkością co najmniej 253 km/h. Zaprzeczył jednak, by Sebastian Majtczak był spokrewniony z funkcjonariuszem, który został wysłany na miejsce wypadku na A1. Takie informacje podały wcześniej lokalne media.
- Natomiast na pewno jest to osoba, którą stać na najlepszych adwokatów, najwyższej klasy, którzy wiedzą, jak w takich sprawach kwestionować materiał dowodowy i przewrócić tezy prokuratury, ewentualnie zarzuty przed sądem, gdyby prokuratura występowała z jakimiś wnioskami. (...) Prokurator musiał tak przygotować ten materiał, aby być pewnym, że tę sprawę obroni przed sądem - wyjaśniał Zbigniew Ziobro powody tak długiego śledztwa prokuratury. Dwa dni po tej konferencji minister sprawiedliwości przekazał, że za Sebastianem Majtczakiem wydany został list gończy. Mężczyzna miał pięć dni wcześniej uciec z Polski. Z ustaleń "Rzeczpospolitej" wynika, że najpierw miał udać się do Niemiec.
Wszystkie osoby, które mają informacje na temat miejsca pobytu poszukiwanego, proszone są o kontakt z VI KP KMP w Łodzi ul. Wysoka 45 lub kontakt tel.+48 47 841 13 00;+48 47 841 13 01 (całodobowo) tel. +48 47 841 69 43 (czynny od 8.00 do 16.00) lub najbliższą jednostką policji.
Warto przypomnieć, że już dzień po wypadku w mediach społecznościowych pojawiły się nagrania, z których miało wynikać, że w wypadku brał udział pojazd marki bmw. W kolejnych dniach internauci poznali numer rejestracyjny auta, a także udostępnili informację o imieniu i nazwisku czy firmie poszukiwanego. W mediach społecznościowych można też było znaleźć zdjęcia ze ślubu mężczyzny.
Pojawiły się też teorie, że osoba kierująca bmw jest powiązania z łódzkimi mundurowymi, którzy mają pracować w komendzie policji w Łodzi. Informacje te zdementowała później rzeczniczka prasowa policji w tym mieście.