W środę 20 września "Gazeta Wyborcza" opisała imprezę seksualną, do której pod koniec sierpnia miało dojść w budynku należącym do parafii Najświętszej Maryi Panny Anielskiej w Dąbrowie Górniczej. Poinformowano, że uczestniczyli w niej księża, którzy zaprosili pracownika seksualnego. Z ustaleń "GW" wynika, że mężczyzna stracił przytomność, a uczestnicy zabawy nie chcieli wpuścić ratowników medycznych, co doprowadziło do interwencji policji. Sprawą zajęła się prokuratura, która wszczęła w tej sprawie śledztwo. Postępowanie dotyczy nieudzielenia pomocy osobie znajdującej się w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Nikomu nie przedstawiono zarzutów.
Ksiądz Tomasz został odsunięty od pełnienia wszelkich funkcji kościelnych, musiał też opuścić parafialne mieszkanie. Biskup diecezji sosnowieckiej Grzegorz Kaszak powołał komisję, która ma wyjaśnić okoliczności imprezy w parafii Najświętszej Maryi Panny Anielskiej w Dąbrowie Górniczej. "Gazeta Wyborcza" opublikowała natomiast w czwartek wieczorem list, jaki z prywatnej krzynki mailowej przesłał jej duchowny, który w ostatnich dniach był na urlopie w Turcji. "Od ponad tygodnia nie milkną echa skandalu wywołanego przez media dotyczące mojej osoby i rzekomych skandalicznych wydarzeń mających miejsce w moim mieszkaniu przy parafii w Dąbrowie Górniczej. W związku z tym oświadczam, że kwestionuję wszelkie ustalenia prasy i mediów, w szczególności powtarzane wciąż i powielane na różne sposoby informacje dotyczące liczby księży mających przebywać w moim mieszkaniu i braniu udziału w opisywanych przez media wydarzeniach" - podkreślił ksiądz Tomasz. Jego zdaniem "z dnia na dzień zmieniają się podawane fakty, o których słyszymy lub czytamy, z co raz to nowych relacji medialnych".
Odbieram to jako ewidentne uderzenie w Kościół, a w tym w duchowieństwo i wiernych, by poniżyć jego pozycję, zadania i misję. Myślę, że gdyby cokolwiek podobnego wydarzyło się osobie mało znanej, o innej profesji, nie medialnej, nie duchownej, to nie byłoby w ogóle sprawy
- napisał ksiądz, który całą winę za skandal przypisał dziennikarzom. Nie kryje również zdziwienia "postawą przepraszania przez niektóre osoby i instytucje za rzeczy i wydarzenia, które się nie wydarzyły. Kiedy prowadzone jest postępowanie wyjaśniające, zarówno ze strony cywilnej, jak i kościelnej, nie można nikogo skazywać przed wydaniem ostatecznego wyroku" - dodał duchowny. Zalecił też opinii publicznej, by zapoznała się z definicją "orgii seksualnej" [według słownika PWN jest to "rozwiązła zabawa", z kolei Wielki Słownik Języka Polskiego podaje definicję: "zabawa, której uczestnicy zachowują się bardzo swobodnie pod względem seksualnym" - przyp. red.]. Ksiądz Tomasz "stanowczo sprzeciwił się także temu, aby świadomy niebezpieczeństwa utraty życia człowieka, nie chciał podjąć kroków w celu jego ratowania".
W niedzielę w kościołach diecezji sosnowieckiej odczytano list tamtejszego biskupa do wiernych. Bp Grzegorz Kaszak określił wydarzenia na plebanii w Dąbrowie Górniczej mianem "bolesnych wydarzeń". Podkreślił, że zwrócił się do księży o podjęcie przez nich pokuty i nabożeństwa ekspiacyjnego [pokutnego - przyp. red.], "wynagradzającego Panu Bogu i podtrzymującego na duchu wiernych, bardzo cierpiących z powodu tego, co się stało".
Dziś zwracam się do Was, umiłowani w Chrystusie Panu, z prośbą o modlitwę i post - narzędzia zwycięstwa nad szczególnie silnym złem niszczącym człowieka, które wskazał nam nasz Zbawiciel
- napisał biskup Kaszak. "Proszę Was, abyście modlili się i wspierali obolałych i zawstydzonych księży, a także wszystkich tych, którzy nie zrobili nic złego, a bardzo cierpią i jest im bardzo trudno" - dodał hierarcha. "Świat pewnie tego nie zrozumie, ale Pan Jezus nie chce śmierci grzesznika. Módlmy się więc o nawrócenie naszego brata, który dopuścił się gorszącego czynu. Tak jak już pisałem, pragnę z całą stanowczością podkreślić, że nie ma przyzwolenia na zło moralne. Każdy, kto zostanie uznany za winnego, zostanie ukarany wedle prawa kanonicznego, niezależnie od wyroku sądu cywilnego. I bardzo przepraszam wszystkich tych, którzy zostali dotknięci i bardzo zasmuceni, czy też nawet zgorszeni sytuacją mającą miejsce w Dąbrowie Górniczej" - zakończył Kaszak.