28 września w trakcie lotu z Warszawy do Monachium załoga samolotu pasażerskiego linii lotniczych Lufthansa miała przekazać pasażerom, że kilka minut po starcie doszło do awarii. Rejs był opóźniony, a ostatecznie maszyna musiała zawrócić.
Po starcie maszyny z Warszawy i w okolicy Skierniewic załoga Lufthansy podjęła decyzję o przerwaniu lotu. Maszyna wróciła na Okęcie, co pokazał FlightRadar, portal śledzący loty.
Na pokładzie samolotu był europoseł PiS Ryszard Czarnecki. "Mój najkrótszy lot do Niemiec - przez (nad) Skierniewice i z powrotem do Warszawy. Wszystko dobre, co się dobrze kończy" - napisał w serwisie X i udostępnił trasę lotu.
W rozmowie z Wirtualną Polską polityk relacjonował, jak wyglądał sam lot. - Po 10 minutach lotu pani pilot przekazała, że z powodu problemów technicznych musimy wrócić do Warszawy - powiedział Czarnecki. Dodał również, że według informacji załogi, problemem był silnik.
- Był słyszalny odgłos, jakby się coś zepsuło. Lecieliśmy na jednym silniku. Samolot spuścił paliwo i na tym jednym silniku dolecieliśmy do Warszawy - przekazał Czarnecki, cytując słowa załogi. Według relacji europosła po wylądowaniu niektórzy pasażerowie rezygnowali z dalszego lotu, a pozostali decydowali się na kontynuację podróży.
Jak przekazały Wirtualnej Polsce Polskie Porty Lotnicze, samolot zawrócił do Warszawy, jednak "Lufthansa nie zgłaszała awaryjnego lądowania". Nie zaangażowano też żadnych służb, które miałyby pomóc w rozwiązaniu ewentualnej awarii lub ewakuacji pasażerów samolotu.