BMW z wypadku na A1 było tuningowane. Zakład chwalił się filmem z jazdy z prędkością 300 km/h

Warsztat samochodowy, który zwiększył moc samochodu bmw, który brał udział w wypadku na A1, zarzeka się w mediach społecznościowych, że jest przeciwny "niebezpiecznej jeździe po drogach". Internauci dotarli jednak do nagrania, którym wcześniej chwaliła się firma. Widać na nim jazdę z prędkością ponad 300 km/h na drodze pod Warszawą.

Zbigniew Ziobro przekazał, że kierowca bmw, który brał udział w wypadku na autostradzie A1, w którym zginęła trzyosobowa rodzina z małym dzieckiem, jechał z prędkością co najmniej 253 kilometrów na godzinę. Wartość ta została odczytana dzięki urządzeniu specjalnie sprowadzonemu z Niemiec. W czwartek 28 września przekazano, że 31-letniemu kierowcy zostanie przedstawiony zarzut dotyczący spowodowania wypadku. Zgodnie z artykułem 177 paragraf 2 Kodeksu karnego, "jeżeli następstwem wypadku jest śmierć innej osoby albo ciężki uszczerbek na jej zdrowiu, sprawca podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8".

Zobacz wideo Śmiertelne wypadki drogowe od lat mają tę samą przyczynę

Tragiczny wypadek na A1. W mediach społecznościowych namierzono firmę, która tuningowała bmw

Jak informuje brd24.pl, bmw przed wypadkiem na A1 było przerobione tak, że zwiększono jego moc i prędkość. Zmianami tymi chwaliła się zresztą sama firma, która przeprowadziła tę operację. Mobile Coders w listopadzie 2020 roku na Facebooku napisali, że nowe BMW M850 G16 przeszło zmiany: podniesiono jego moc z 530 KM do 650 KM i moment obrotowy z 750 Nm do 850 Nm. 

Warsztat napisał, że nowa wersja samochodu po modyfikacjach jest "piekielnie szybka", a podczas jazdy można poczuć się "wciśniętym w fotel". Auto zaczęło rozwijać takie prędkości, że konieczna była wymiana prędkościomierza. "Oprócz samego podniesienia mocy w tym pięknym GranCoupe zakodowaliśmy również pamięć start-stop, przeskalowaliśmy zegary do 330 km na godz." - cytuje wpis firmy brd24.pl.

Mobile Coders odnieśli się do sprawy wypadku na swoim profilu na Facebooku. Jak tłumaczą, skasowali posty pokazujące przeróbki bmw, które brało udział w tragedii na A1, bo w komentarzach pojawiały się "nienawistne wpisy". Warsztat podkreślił też, że nie może brać odpowiedzialności za klientów. 

"To, że w bmw ściągamy tzw. ogranicznik prędkości, który zamiast 263 km na godz. pozwala na jazdę 300 km na godz. nie oznacza, że zezwalamy klientom na jazdę takimi prędkościami w miejscach do tego niedozwolonych" - czytamy w poście. Firma odpiera też zarzuty użytkowników mediów społecznościowych, którzy pisali, że firma swoim działaniem "tworzy warunki dla piratów drogowych". "Jesteśmy przeciwni, zawsze byliśmy, niebezpiecznej jeździe po publicznych drogach. Oczywiste jest, że przekraczanie prędkości do takich czynów należy" - napisali. 

Firma wcześniej modyfikowała podobne auto. 326 km/h po S7 pod Warszawą

Użytkownicy, którzy w kilka-kilkanaście dni doprowadzili do ustalenia danych właściciela bmw, dotarli do nagrania, które ma przeczyć obecnym deklaracjom warsztatu. Na filmiku, który firma udostępniła na kanale YouTube, zaprezentowano osiągi innego auta - BMW G14 M850i, którego moc ustalono na 650 KM i moment obrotowy na 860 Nm, czyli prawie tak samo, jak w przypadku bmw z wypadku na A1. 

Na filmie widać, że kierowca rozpędza zmodyfikowane auto do prędkości 326 kilometrów na godzinę. Po mijanej bramownicy można stwierdzić, że nagranie powstało na publicznej drodze, a dokładniej na trasie S7 pod Warszawą. Nagranie to zostało już usunięte, jednak użytkownicy wcześniej je skopiowali i jest nadal udostępniane m.in. na X.

Więcej o: