Kardynał Grzegorz Ryś odniósł się do afery na parafii w Dąbrowie Górniczej w wywiadzie udzielonym dziennikarzowi Onetu. Informację o seksskandalu ujawnili dziennikarze "Gazety Wyborczej". Okazało się, że na parafii podlegającej diecezji sosnowieckiej księża urządzili orgię z udziałem pracownika seksualnego. Gdy zaproszony przez nich mężczyzna stracił przytomność, duchowni nie chcieli wpuścić ratowników medycznych do budynku. Interweniowała policja. W sprawie toczy się śledztwo prokuratury. Biskup sosnowiecki Grzegorz Kaszak ogłosił również, że sytuację bada specjalnie powołana komisja i poprosił wiernych, by modlili się i wstawili za 'obolałymi księżmi'.
- Pierwsza moja myśl była taka, że potrzebna jest natychmiastowa reakcja, i że na szczęście mamy na to procedury - mówił kardynał Grzegorz Ryś. Duchowny odnosił się do listu apostolskiego "Vos estis lux mundi" podpisanego przez papieża Franciszka. Zawarte w nim przepisy regulują między innymi zasady postępowania w przypadku przestępstw "przeciwko szóstemu przykazaniu Dekalogu", w tym nadużyć wobec osób małoletnich. - Ufam, że natychmiastowej reakcji ma posłużyć ta komisja, którą powołał biskup Kaszak - dopowiadał kardynał.
Dziennikarz zapytał, czy kościelne procedury są wystarczające i czy zamiast biskupa diecezjalnego nie powinien interweniować Episkopat. - Uważam, że wystarczy, jeśli głos zabierze biskup diecezjalny, a przede wszystkim natychmiast podejmie właściwe decyzje co do tych konkretnych duchownych - odpowiedział kardynał Ryś. Podkreślił również, że na czas wyjaśniania sprawy podejrzewani o przewinienia duchowni powinni zostać odsuwani od posługi. - Chodzi też o to, by oni sami mieli czas do zastanowienia się nad swoim zachowaniem - tłumaczył.
- Każde takie wydarzenie odbiera nam wiarygodność - mówił kardynał Ryś. - Przestępstwami i skandalami sami sobie zaprzeczamy i nasze orędzie czynimy niewiarygodnym dla ludzi. I to jest prawdziwy dramat. Poza oczywiście dramatem skrzywdzonych ludzi - dodawał.
Dziennikarz zapytał także, w jaki sposób przekonać wiernych, że Kościół jako instytucja nie upadł moralnie. - Przede wszystkim pytałbym nie o Kościół, ale o Pana Jezusa, bo jeśli nie ma relacji z nim, to nie ma powodów, by być w Kościele. (...) Mnie przekonuje właśnie to, że Jezus przyszedł na ziemię z racji na grzech, a nie do osób świętych - odpowiadał kardynał Ryś. - Kościół święty nie oznacza bezgrzeszny. Tęsknota za bezgrzesznym Kościołem nie jest tęsknotą jezusową. To jednak nie oznacza rezygnacji z dążenia do świętości i nazywania zła i dobra po imieniu.