- Pod koniec sierpnia 2023 roku Prokuratura Okręgowa w Białymstoku skierowała do Sądu Rejonowego w Bielsku Podlaskim - VII Zamiejscowego Wydziału Karnego w Hajnówce akt oskarżenia przeciwko Włodzimierzowi C., w którym zarzucono mu spowodowanie wypadku drogowego poprzez potrącenie poruszającej się w obrębie oznakowanego przejścia dla pieszych rowerzystki, w wyniku czego doznała ona obrażeń skutkujących naruszeniem czynności narządów jej ciała na czas powyżej 7 dni oraz ucieczki z miejsca zdarzenia, tj. przestępstwa z art. 177 § 1 kk w zw. z art. 178 § 1 kk - przekazał cytowany przez portal i.pl rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Białymstoku prok. Łukasz Janyst.
Jak dodał prokurator, "w toku postępowania przygotowawczego podejrzany nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i skorzystał z prawa do odmowy złożenia wyjaśnień oraz odmowy odpowiedzi na pytania".
W lutym Włodzimierzowi Cimoszewiczowi postawiono zarzut spowodowania wypadku i ucieczki z miejsca zdarzenia. Były premier zgodził się na podawanie imienia i nazwiska w medialnych publikacjach. Do zdarzenia doszło na pasach w Hajnówce 4 maja 2019 roku. - Ze wstępnych ustaleń wynika, że została potrącona rowerzystka w wieku 70 lat. Do zdarzenia doszło na oznakowanym przejściu dla pieszych, prawdopodobnie kobieta przejeżdżała przez nie rowerem. Zarówno rowerzystka, jak i Włodzimierz Cimoszewicz kierujący Volkswagenem Passatem, byli trzeźwi - informowała nas wtedy asp. Edyta Wilczyńska z policji w Białymstoku.
"Na szczęście dzięki mojej niewielkiej prędkości, około 30 km na godz., poszkodowana Pani odniosła niegroźne obrażenia. Udzieliłem jej natychmiastowej pomocy i po przekonaniu o konieczności poddania się badaniu lekarskiemu została ona odwieziona do szpitala. W tej chwili znajduje się w domu" - przekazał wtedy w oświadczeniu Włodzimierz Cimoszewicz.
Jak dodał, "pewnym usprawiedliwieniem był fakt jazdy pod słońce". "Nie wykluczam również, że bolesna dla mnie informacja sprzed dwóch dni o wykryciu u mnie choroby nowotworowej mogła mieć wpływ na moje samopoczucie" - zaznaczył wówczas były premier.
Później w "Faktach po Faktach" w TVN24 polityk tłumaczył, że kobieta tuż po zdarzeniu chciała wsiąść ponownie na rower i wrócić do domu. Cimoszewicz relacjonował, że namawiał ją do badań, a gdy odmówiła, sam zawiózł ją do miejsca zamieszkania.
Potem kobieta miała jednak stwierdzić, że chce jechać do szpitala na badania, gdzie miał zawieźć ją (na prośbę byłego premiera) znajomy Cimoszewicza. Polityk później miał odwiedzić kobietę już po powrocie do domu. Cimoszewicz tłumaczył w "Faktach po Faktach", że nie zawiadomił o sprawie policji "przede wszystkim z powodu emocji". Wyjaśnił, że tego typu sytuacja przytrafiła mu się po raz pierwszy. W marcu ubiegłego roku Parlament Europejski, na wniosek Zbigniewa Ziobry, uchylił Cimoszewiczowi immunitet.