W poniedziałek 25 września Sąd Rejonowy w Olsztynie wydał wyrok w sprawie mężczyzny oskarżonego o znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad kotem - poinformowała Polska Agencja Prasowa. Ryszard R. został skazany na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Otrzymał ponadto dwuletni zakaz posiadania kotów i nakaz zapłacenia nawiązki w wysokości trzech tysięcy złotych na rzecz stowarzyszenia zajmującego się pomocą dla zwierząt. Mężczyzna porzucił chorego kota w lesie z powodu kosztów leczenia.
Kot rasy ragdoll, którego opiekunem był Ryszard R., cierpiał na krwotoczne zapalenie pęcherza. Mężczyzna porzucił zwierzę w lesie bez jedzenia i wody 20 czerwca 2022 roku. Kot był wówczas w trakcie leczenia weterynaryjnego, miał założony cewnik do pęcherza moczowego i wenflon w łapie. Swojej żonie miał natomiast powiedzieć, że zwierzę zmarło. Powodem porzucenia zwierzęcia były koszty leczenia. Samo cewnikowanie miało kosztować 800 zł. Kot po odnalezieniu wymagał opieki weterynaryjnej, której koszty sięgnęły siedmiu tysięcy złotych.
Proces Ryszarda R. trwał od 11 września 2023 roku. Sam oskarżony nie stawił się jednak na rozprawie, a w postępowaniu przygotowawczym nie przyznał się do zarzucanego czynu i odmówił złożenia wyjaśnień. Sprawa toczyła się bez jego obecności. Sędzia Anna Pałasz opisała występek Ryszarda R. jako "wyjątkowo obrzydliwy". Wytłumaczyła jednak, że nie zdecydowała się na surowszą karę ze względu na rodzinę mężczyzny.
- Rodzina R. ma psa, gdyby Ryszard R. otrzymał zakaz posiadania wszelkich zwierząt zapewne nie wychodziłby z psem na spacer, obowiązkiem tym byłaby obarczona wyłącznie jego żona. Żona i dzieci są związane ze zwierzętami, potrzebują ich, więc całkowity zakaz posiadania zwierząt godziłby w rodzinę oskarżonego - tłumaczyła sędzia Pałasz.
Zwierzę przeżyło tylko i wyłącznie dlatego, że zostało znalezione przy leśnej drodze przez przypadkową osobę, która przejeżdżała samochodem. Kot trafił w ręce kobiety zajmującej się bezdomnymi zwierzętami, a następnie został oddany pod fachową opiekę weterynaryjną. Z lecznicy trafił do nowej rodziny, która nazwała go Dżizas. - Dziś jest cudownym kotem, ale z powodu stresu, jaki przeżył, choruje na serce i musi cały czas przyjmować leki - mówiła w sądzie obecna właścicielka zwierzaka.