Internauci dotarli do danych osobowych mężczyzny, który miał jechać bmw w chwili wypadku. Ponadto rodzina, która jest w posiadaniu pojazdu, ma prowadzić w Łodzi kilka biznesów. Dziennikarze Onetu postanowili sprawdzić ustalenia i zadzwonili pod jeden z numerów telefonów przypisanych do działalności.
Telefon odebrał mężczyzna i oznajmił, że jest ojcem mężczyzny, który 16 września jechał bmw. - Syn był uczestnikiem wypadku, a nie jego sprawcą - stwierdził rozmówca Onetu i dodał, że jego syn ma w tej sprawie status świadka. Mężczyzna odniósł się także do ustaleń internautów, którzy publikowali informacje wraz z danymi. - Internet już wydał niesłuszny wyrok - powiedział ojciec i zapowiedział, że "to będzie miało dla tych osób konsekwencje prawne".
Prokuratura Rejonowa w Piotrkowie Trybunalskim oświadczyła, że prowadzi "postępowanie dotyczące wypadku drogowego zaistniałego w dniu 16 września 2023 roku na autostradzie A1, w którym uczestniczyły dwa pojazdy". Dochodzenie jest prowadzone w kierunku art. 177 par. 2 kk, który dotyczy wypadku komunikacyjnego. Natomiast paragraf drugi brzmi: "jeżeli następstwem wypadku jest śmierć innej osoby albo ciężki uszczerbek na jej zdrowiu, sprawca podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8". Nikomu jednak nie postawiono dotąd zarzutów.
Jak informowaliśmy w artykule wyżej, wypadek miał miejsce 16 września na autostradzie A1 w Sierosławiu w powiecie piotrkowskim (województwo łódzkie). Samochód osobowy na skutek "niewyjaśnionych przyczyn" uderzył w bariery energochłonne i stanął w ogniu. Dwójka dorosłych: Martyna i Patryk oraz ich pięcioletni syn Oliwier zginęli na miejscu. Kolejnego dnia internauci opublikowali nagrania, z których miało wynikać, że w wypadku mógł brać udział jeszcze jeden pojazd marki bmw. W kolejnych dniach pojawiło się więcej materiałów, które skierowały uwagę na mężczyznę i zapoczątkowały próby ustalenia jego tożsamości.