Tragedia w Czernikach. Paulina G. ma bronić ojca "za wszelką cenę". Nie okazuje żadnej skruchy

W piwnicy domu w Czernikach odkryto ciała trzech noworodków. O zbrodnię podejrzany jest ojciec oraz jego 20-letnia córka Paulina. Dziennikarze "Faktu" dotarli teraz do osoby, która zna ustalenia śledczych w tej sprawie. - To jest szokujące i wręcz straszne, ta kobieta broni ojca za wszelką cenę, twierdzi, że wszystko jest w porządku - powiedział informator.

W piwnicy domu w Czernikach (województwo warmińsko-mazurskie) policjanci wykopali zwłoki trzech noworodków. Zarzuty w sprawie przedstawiono dwóm osobom. 20-letniej Paulinie G. prokuratura postanowiła dwa zarzuty zabójstwa dzieci oraz zarzut kazirodztwa. Jej ojciec, Piotr G., usłyszał trzy zarzuty zabójstwa swoich dzieci oraz dwa zarzuty kazirodztwa. Mężczyzna utrzymywał stosunki seksualne z przynajmniej dwiema swoimi córkami, z czego jedna uciekła z domu, a Paulina G. została z ojcem i swoim niepełnosprawnym bratem. 

Zobacz wideo Piekło kobiet. Przemoc seksualna to w Polsce codzienność

Zbrodnia w Czernikach. Paulina G. broni ojca. "Zachowuje się tak, jakby to był dla niej chleb powszedni"

Dziennikarze "Faktu" dotarli do osoby, która zna kulisy działań policji i prokuratury. Anonimowy informator przyznał, że dotychczasowe ustalenia w sprawie szokują nawet doświadczonych śledczych. Według ich obserwacji, 20-latka nie ma sobie nic do zarzucenia i nie okazuje skruchy. 

- To jest szokujące i wręcz straszne, ta kobieta broni ojca za wszelką cenę, twierdzi, że wszystko jest w porządku, a to, że żyła w związku z ojcem to nic złego - powiedział dziennikowi informator, który zna kulisy śledztwa. - Jest wręcz bezczelna i arogancka. Chodzi przecież o śmierć dzieci, a ona nie okazuje żadnej skruchy. Zachowuje się tak, jakby to był dla niej chleb powszedni - powiedział anonimowo. 

Koleżanki o Paulinie G. "Była pyskata, wyszczekana i bezczelna"

Jak zauważają dziennikarze, opinia ta zbiega się z informacjami ujawnionymi przez koleżanki Pauliny G. z pracy. Jak pisaliśmy, 20-latka od trzech lat zdobywała doświadczenie w cukierni. Do i z pracy przywoził ją ojciec. Pracownice często widziały, że trzymają się wówczas za rękę. Niepokojące było także to, że 20-latka nie miała znajomych wśród swoich rówieśników.

- Była dobrą praktykantką, robiła tak, jak miała robić, ale jeśli chodzi o charakter, to była dość konfliktowa. Potrafiła mieć swoje zdanie, nie była zahukaną dziewczyną. Już wcześniej miałam ją na rozmowie, bo był jakiś konflikt między pracownikami. Nawet jej ojciec przyszedł wtedy do mnie z interwencją. Nie była to łatwa rozmowa - powiedziała w rozmowie z "Faktem" Katarzyna Matyszczak, która była szefową Pauliny G. - Była pyskata, wyszczekana i bezczelna - powiedziała "Faktowi" kolejna koleżanka 20-latki.

Rodzina G. znęcała się też nad zwierzętami, które zostały im już odebrane. Jak przekazała jedna z organizacji, pies Beethoven wymaga długiego leczenia. "Szokiem jest dla nas to, że duży bernardyn waży zaledwie 28 kg i całe życie spędził na łańcuchu. Psiak wymaga dokładniejszych badań i z pewnością leczenia (od razu widać jego chore oczka)" - przekazała Fundacja "Animalsi", która prowadzi zbiórkę na leczenie tych i innych zwierząt. 

Więcej o: