Do incydentu z fałszywym alarmem bombowym doszło na terenie województwa mazowieckiego. Policjanci zostali poinformowani o tym, że do sądu (nie podano, o której placówce mowa) zadzwonił mężczyzna, który zagroził detonacją bomby. Ładunek miał eksplodować w przeciągu 10 minut w ramach zemsty za wydany na niego wyrok.
Na miejsce niezwłocznie wezwane zostały odpowiednie służby, które sprawdziły budynek pod kątem ładunków wybuchowych. Czynności przeprowadzone na miejscu zdarzenia wykazały, że alarm bombowy był fałszywy. Funkcjonariusze z wydziału kryminalnego szybko ustalili, z jakiego numeru dzwonił sprawca całego zamieszania. Według śledczych po drugiej stronie słuchawki miał siedzieć dobrze znany policji 41-latek, który zaledwie miesiąc wcześniej wyszedł na wolność z zakładu karnego. Mężczyzna najprawdopodobniej dowiedział się o kolejnym wydanym na niego wyroku i w ten nieodpowiedzialny sposób odreagował sytuację.
41-latkowi postawiono zarzut "zawiadomienia o nieistniejącym zagrożeniu w postaci zdarzenia zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób oraz mieniu w znacznych rozmiarach w postaci przekazania wiadomości o podłożeniu ładunku wybuchowego". Postępowanie w jego sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa Warszawa Praga-Południe. Prokurator zdecydował o zastosowaniu wobec podejrzanego środka zapobiegawczego w postaci dozoru policyjnego.