Katolicki publicysta Tomasz Terlikowski opublikował w portalu deon.pl recenzję najnowszego filmu Agnieszki Holland. "Ten film trzeba zobaczyć" - pisze i podkreśla, by "nie dać zwodzić się partyjnej propagandzie". "Zielona granica" wejdzie na ekrany polskich kin 22 września.
Terlikowski na samym początku podkreśla, że o najnowszym filmie Agnieszki Holland zrobiło się głośno jeszcze zanim ktokolwiek dzieło zobaczył. "Zielona granica" opowiada bowiem o kryzysie na polsko-białoruskiej granicy, który rozpoczął się latem 2021 roku. Film miał swoją światową premierę na początku września podczas festiwalu w Wenecji, gdzie zresztą był oklaskiwany przez kwadrans i otrzymał Nagrodę Specjalną Jury. Mimo że do tej pory niewielu miało okazję zobaczyć produkcję, wielu na jej temat postanowiło się wypowiedzieć i to w skandalicznych słowach. Oburzenie wyrazili zarówno pogranicznicy, jak i wielu polityków z obozu władzy.
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro napisał między innymi, że "w III Rzeszy Niemcy produkowali propagandowe filmy pokazujące Polaków jako bandytów i morderców. Dziś mają od tego Agnieszkę Holland", a Jarosław Kaczyński stwierdził, że obraz jest "haniebnym, obrzydliwym paszkwilem", w którym chodzi o to, "by obrazić polski mundur i Polaków", a także, że film "powtórzył zabieg Gomułki". W propagandową akcję obrzydzania filmu i powstrzymywania Polaków przez jego obejrzeniem włączył się nawet prezydent. Andrzej Duda stwierdził, że nie dziwi się funkcjonariuszom SG, którzy film (zdaniem Dudy) widzieli i skomentowali go hasłem: "Tylko świnie siedzą w kinie". - Znanego nam z czasów okupacji hitlerowskiej, kiedy w naszych kinach pokazywano propagandowe filmy hitlerowskie - wyjaśnił prezydent.
Do dyskusji włączył się, po obejrzeniu filmu, Tomasz Terlikowski, który w czwartek (21 sierpnia) opublikował jego recenzję. Publicysta podkreślił jednak, że on film zobaczył i zachęca, "żeby każdy tak zrobił".
'Zielona granica' to piękne kino, z niejednoznacznymi ocenami, przywracające godność uchodźczyniom i uchodźcom i ostro stawiające pytanie o kwestie odpowiedzialności politycznej, wbrew pozorom nie tylko partii władzy
- pisze Terlikowski i zapewnia, że "nieprawdziwa jest teza, że film jest atakiem na Polaków i polskie służby". Jak podkreśla, bohaterowie w filmie są przeróżni, również pogranicznicy - chociaż ich jest niewielu. "Jedni są paskudni, a inni nie, jedni wykorzystują swoją władzę nad słabszymi, by ich niszczyć, inni uciekają w alkohol, by znieczulić swoje sumienia, ale są i dobrzy ludzie, którzy pomagają" - tłumaczy publicysta i dodaje, że "obrywa się także Unii Europejskiej (tak, tak) za brak polityki migracyjnej, za zgodę na to, by ludzie ginęli na morzu".
Dziennikarz zastanawia się także, czemu film wywołał "aż taką aferę" i podkreśla, że obraz "przywraca uchodźczyniom i uchodźcom twarze, czyni z nich ludzi, opowiada ich dramatyczne historie". Jego zdaniem po seansie widz nie będzie w stanie myśleć o migrantach bezosobowo.
Całą recenzję Tomasza Terlikowskiego pt. "'Zielona granica' zadaje ważne pytania o chrześcijaństwo i solidarność" można przeczytać pod tym adresem