Jarosław Kaczyński w środę (20 września) wziął udział w wojewódzkiej konwencji partii we Wrocławiu. Podczas spotkania wypowiedział się na temat najnowszego filmu Agnieszki Holland. Nie zapomniał przy tym wspomnieć o Donaldzie Tusku.
- Mamy jeszcze skandal, który sprowadza się do haniebnego paszkwilu, obrzydliwego, wpisującego się w coś, co można by określić jako przemysł pogardy wobec Polski. Chodzi o film Agnieszki Holland. Chodzi o to, by obrazić polski mundur, Polaków, by zrobić z obrony, uczciwej obrony polskiej granicy, europejskiej granicy, unijnej, zbrodnię. W czyim to jest interesie, z czego to wynika? Nie ukrywam, że jeśli mogę powiedzieć, że z łatwością jestem w stanie rozszyfrować motywacje Tuska, to motywacji pani Holland tak do końca nie rozumiem - stwierdził Jarosław Kaczyński we Wrocławiu. - Chodzi o haniebne przedsięwzięcie, wpisujące się w przedsięwzięcie szersze. Polacy nie mają bronić swoich granic ani na zachodzie, ani na wchodzie. Czyli co z nami ma być? Co nam w gruncie rzeczy proponują? Co nam proponuje KO, cała ta koalicja antypolska, która dzisiaj skrada się do władzy? Proponuje nam wielkie nieszczęście i my musimy to wielkie niebezpieczeństwo odeprzeć na wszystkich poziomach - podsumował. Warto podkreślić, że film wejdzie do polskich kin w piątek 22 września. Co oznacza, że prezes PiS nie miał szansy jeszcze go obejrzeć.
Na temat premiery filmu Agnieszki Holland wypowie się na konferencji prasowej, która została zaplanowana na czwartek (21 września), wiceminister Błażej Pobożny - poinformowało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji.
"Moi Drodzy, także politycy opozycji. W dzisiejszym kazaniu Kaczyński haniebnie szczuł na Agnieszką Holland i jej film, którego nie widział. Powtórzył zabieg Gomułki, gdy ten w 1968 roku rozjeżdżał Pawła Jasienicę, Jacka Kuronia, Adama Michnika, Janusza Szpotańskiego. Ta..." - skomentował na X (dawniej Twitterze) wypowiedź prezesa PiS muzyk Zbigniew Hołdys.
"Zielona granica" reżyserii Agnieszki Holland zadebiutowała 5 września na 80. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Wenecji. Film został uhonorowany prestiżową Nagrodę Specjalną Jury. W zagranicznych mediach zyskał liczne pozytywne recenzje, a w Polsce spotkał się z ostrą reakcją polityków prawicy. Zbigniew Ziobro porównał produkcję do propagandy III Rzeszy.
- Film opowiada o tym, co dzieje się na granicy polsko-białoruskiej. Przedstawia odpowiedzi polityków, sił zbrojnych, uchodźców, aktywistów i mieszkańców regionu na to wyzwanie. Zależało nam, by uchwycić ten temat w całej jego złożoności. Chcieliśmy również udzielić głosu tym, którzy są go pozbawieni - powiedziała Agnieszka Holland na konferencji prasowej zorganizowanej tuż przed premierą w Wenecji. Jak dodała, twórcy nie chcieli uprawiać propagandy sprawiedliwości. - Zależało nam, by ten obraz ukazywał punkt, w którym znajdujemy się obecnie i odzwierciedlał, jak trudne są wybory, których dokonujemy - wyjaśniła.