Wypadek z udziałem ministerki Katarzyny Sójki. Prokuratura potrzebuje pomocy w śledztwie

Wypadek z udziałem ministerki zdrowia i 69-latka we wsi Lutogniew (woj. wielkopolskie) wciąż wydaje się budzić wątpliwości śledczych. Z tego powodu prokuratura podjęła decyzję o kolejnych krokach w śledztwie. Ma zostać powołany biegły, który otrzyma konkretne zadanie w sprawie.

Od wypadku ministerki zdrowia Katarzyny Sójki i mieszkańca Bożacina (woj. wielkopolskie, powiat krotoszyński) mijają trzy tygodnie. Śledztwo wciąż trwa, a "Fakt" dotarł do informacji dotyczących decyzji w sprawie jego przeprowadzenia.

Zobacz wideo Posłanka KO Kinga Gajewska została zatrzymana i siłą wciągnięta do radiowozu

Prokuratura potrzebuje pomocy w śledztwie dot. wypadku z udziałem ministerki Sójki. Zostanie powołany biegły

Kwestia tego kto poniósł winę za wypadek, wciąż wydaje się budzić wątpliwości śledczych. Prokuratura przejęła sprawę wypadku i podjęto decyzję o powołaniu biegłego. - Nasze czynności trwają. Przesłuchaliśmy świadków. W najbliższych dniach powołany zostanie biegły od rekonstrukcji wypadków - powiedział prok. Maciej Meler z Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim w rozmowie z "Faktem". Biegli od rekonstrukcji są powoływani w przypadku występowania niejasności w sprawie. Czas na wykonanie opinii nie został ustawowo określony i bez niej prokuratura nie może postawić nikomu zarzutów.

Początkowo wydawało się, że zdarzenie jest kolizją, ale ostatecznie zostało zakwalifikowane jako wypadek. - Wynika to z tego, że początkowo wydawało się, że rowerzysta ma tylko stłuczenia i otarcia. Jednak w szpitalu, do którego go zabrano, lekarze stwierdzili, że jego obrażenia będą trwały dłużej niż siedem dni. Dla nas oznacza to zmianę kwalifikacji zdarzenia z kolizji na wypadek - poinformował mł. insp. Andrzej Borowiak z wielkopolskiej policji.

Katarzyna Sójka miała wypadek. Rowerzysta trafił do szpitala

Jak informowaliśmy, wypadek wydarzył się w sobotę 2 września po godzinie 13:00 we wsi Lutogniew pod Krotoszynem. Ministerka zdrowia Katarzyna Sójka potrąciła wówczas rowerzystę, który wjechał na przejście dla pieszych. Jak wskazał "Fakt" mężczyzna jechał po nawierzchni przeznaczonej dla rowerów, ale podczas przechodzenia przez ulicę powinien zejść z jednośladu, czego nie zrobił. Oznacza to, że 69-latek nie zastosował się do obowiązujących przepisów. Jednocześnie dziennik podkreślił, że przejście dla pieszych jest w tamtym miejscu bardzo dobrze oznakowane. 

Więcej o: