Miała być molestowana przez księdza. Sąd odrzucił wniosek. Uznał, że Ewa była "dojrzała nad swój wiek"

Na podstawie pamiętników prowadzonych przez nastolatkę sądy uznały, że brak jest podstaw do oskarżenia duchownego o nadużycia stosunku zależności i doprowadzenie nieletniej do poddania się innych czynności seksualnych. Z zapisków dziewczynki miało wynikać, że jest ona "rozwinięta intelektualnie na swój wiek" i zdawała sobie sprawę z konsekwencji "kontaktów" z księdzem.

Jak podaje "Gazeta Wyborcza", Sąd Okręgowy w Częstochowie prawomocnie odrzucił zażalenie na umorzenie subsydiarnego aktu oskarżenia ws. molestowania przez duchownego. Pani Ewa oskarżyła księdza o to, że gdy była nastolatką, ten nadużył stosunku zależności lub wykorzystał jej krytyczne położenie, by doprowadzić do poddania się innym czynnościom seksualnym. 

Zobacz wideo Pasławska: Kościół jest zobowiązany opiekować się ludźmi, powinien się oczyścić

Molestowanie seksualne w Kościele. Nastolatka opisała w pamiętnikach kontakty z duchownym. Sąd uznał, że znała konsekwencje

Pani Ewa poznała księdza Tomasz K., gdy miała 13 lat i za namową koleżanki zapisała się na zajęcia w parafialnym chórze. Duchowny szybko miał zbliżyć się do nastolatki - wiedział, że jej ojciec nadużywa alkoholu, a matka nie poświęca córce zbyt wiele czasu. Ksiądz z czasem zaczął więc zapraszać nastolatkę do swojego pokoju na parafii albo do mieszkania w kamienicy. 

- Nie potrafiłam tego przerwać, było mi źle, miałam nawet myśli samobójcze, a u niego przytulaliśmy się i całowaliśmy się "na poważnie". Przez bluzkę dotykał mnie po brzuchu, plecach, piersiach. Obwiniałam się, że to przeze mnie się może zakochał, nie wyrywałam się, gdy mnie całował. Nie krzyczałam i nie uciekałam, kiedy dotykał moich piersi. Trwało to ponad rok - powiedziała pani Ewa.

Po latach kobieta zdecydowała się oskarżyć duchownego o molestowanie. Prokuratura badała tę sprawę dwa lata. Ostatecznie śledczy ustalili, że duchowny nie dopuścił się przestępstwa, a śledztwo zostało umorzone. Pani Ewa złożyła subsydiarny akt oskarżenia, a następnie zażalenie, jednak oba te wniosku zostały odrzucone przez sądy. Powodem było to, że śledczy i sąd nie uwierzyli w wersję zdarzeń przedstawioną przez kobietę.

Z nieoficjalnych ustaleń "Wyborczej" wynika, że na decyzji sądu miała zaważyć lektura pamiętników nastoletniej Ewy. Dziewczynka opisała w nich swoje kontakty z 34-letnim wówczas duchownym. Jak dodaje dziennik, sąd miał uznać, że "15-latka była "dojrzała nad swój wiek i zdawała sobie sprawę z konsekwencji kontaktów ze znacznie starszym mężczyzną, a tym bardziej księdzem". 

Więcej o: