Minęły dwa miesiące od śmiertelnego wypadku, do którego doszło w Krakowie (Małopolska), ale na światło dzienne wychodzą wciąż kolejne informacje. Nowe ustalenia dostarczyła analiza odcinka trasy, którą pokonał samochód. Do informacji wynikających z niej dotarł dziennikarz RMF24 Marek Wiosło.
Biegli precyzyjnie przeanalizowali ostatni odcinek trasy samochodu przez Aleje Trzech Wieszczów w Krakowie, zanim doszło do wypadku. Samochód uderzył wówczas o mur obok mostu na Bulwarach Wiślanych. Eksperci ustalili, że auto poruszało się z prędkością 162 km/h, a rejestratory pojazdu nie odnotowały zapisów próby hamowania. To oznacza, że kierowca najprawdopodobniej próbował wjechać w zwężenie pomiędzy barierkami na moście Dębnickim, co doprowadziło do poślizgu.
Wypadek wydarzył się w sobotę 15 lipca około godziny 3:00 nad ranem. Jak informowaliśmy, w wyniku zdarzenia zginęło czterech młodych mężczyzn w wieku od 20 do 24 lat. Kierowca, którym był Patryk P., jechał ze zbyt dużą prędkością i miał we krwi 2,3 promila alkoholu, a 2,6 promila w moczu. Jeden z pasażerów miał z kolei 1,3 promila, a w moczu - 1,6 promila we krwi. Drugi pasażer - 1,4 we krwi oraz 1,2 promila w moczu. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci czterech pasażerów były wielonarządowe obrażenia ciała, głowy i kręgosłupa.
- Obraz z monitoringu wskazuje na naruszenie szeregu zasad, w tym przejeżdżania na czerwonym świetle przez skrzyżowania, ale przede wszystkim prędkości. Była ona całkowicie niedostosowana do warunków panujących na drodze. W miejscu, gdzie było ograniczenie do 40 km/h, wstępne ekspertyzy wskazują na trzykrotne, a może nawet większe przekroczenie dopuszczalnej prędkości - mówił wówczas prokurator okręgowy w Krakowie Rafał Babiński.