Stację benzynową w Białej Podlaskiej nawiedza od kilku tygodni nietypowy klient - bocian Duduś. Mieszkańcy informują, że ptak nie boi się ludzi i rozsmakował się w kebabach. Jego nowe upodobania kulinarne sprawiły, że bocian pozostał w mieście, choć większość przedstawicieli jego gatunku już dawno poleciała do Afryki.
"Dziennik Wschodni" zapytał o "najsłynniejszego bociana Białej Podlaskiej" mieszkańców miasta. - Zgłupiał do reszty, bo woli miasto zamiast pola - mówiła dziennikarzom pani Izabela. Wspomniała również, że bocian był podobno karmiony przez ludzi kebabami oraz apelowała do czytelników, żeby go nie dokarmiać i nie zaczepiać.
Niektórzy spośród mieszkańców martwili się losem zabłąkanego ptaka. "Żadna osoba obligowana do zajęcia się zabłąkanym ptakiem nie widzi potrzeby zajęcia się nim" - zwracała uwagę pani Elżbieta na platformie Facebook. "Biedny ptak umiera z głodu" - apelowała. Reporterom udało się jednak ustalić, że Duduś znalazł nocleg u państwa Lipińskich, którzy w Rakowiskach prowadzą ostoję dla bocianów i ma się dobrze.
- To dziki ptak, który był wychowany i przygotowywany do odlotu tak jak inne "bocianie sierotki". Wszystkie już odleciały - opowiadali państwo Lipińscy dziennikarzom. - Niestety Duduś przy nauce latania trafił do miasta i tu został "poczęstowany", co mu się bardzo spodobało. Zabieranie go spod "kebaba" nie przyniosło rezultatów - tłumaczyli. Lipińscy zauważyli również, że bocian jest przyzwyczajony do ludzi i oswojony. Podobno daje się nawet karmić z ręki.
Opiekunowie podkreślają, że ptak nie jest chory, umie fruwać i będzie w stanie sam znajdować sobie pożywienie. Mówią także, że jeśli bocian nie zdecyduje się odlecieć, będzie mógł przezimować w ich ostoi. Reporterzy podkreślają, że Lipińscy mają dobre warunki dla zwierząt. Ich ostoję porasta odpowiednia roślinność, a ptaki mają do dyspozycji między innymi oczko wodne.