We wtorek 5 września około godziny 17 służby ratownicze zostały wezwane do jednego z bloków przy ul. Mickiewicza na Żoliborzu. Zgłoszenie dotyczyło trzyletniego dziecka, które zostało porażone prądem. Ratownicy przeprowadzili reanimację chłopca, a następnie przewieźli go w stanie krytycznym do szpitala. W piątek 8 września otrzymaliśmy potwierdzenie, że pomimo starań lekarzy dziecko zmarło po trzech dniach.
Na miejscu zdarzenia pojawiły się dwie załogi pogotowia, zastęp straży pożarnej i policja. - Pomagaliśmy lekarzom w resuscytacji trzylatka. Zabezpieczaliśmy miejsce zdarzenia. Pogotowie ratunkowe prowadziło swoje działania - informował st. asp. Bogdan Smoter z warszawskiej komendy Państwowej Straży Pożarnej reporterów "Super Expressu".
- Zgłoszenie wpłynęło do nas o godzinie 17:05. W jednym z mieszkań miało dojść do porażenia prądem trzylatka. Dziecko zostało zabrane do szpitala przez zespół medyczny. Z informacji, które otrzymaliśmy, dziecko miało być pod opieką matki - potwierdziła w rozmowie z reporterami "SE" sierż. szt. Gabriela Putyra z Komendy Stołecznej Policji.
Dziennikarze "Gazety Wyborczej" informują, że policja prowadzi pod kierunkiem prokuratury postępowanie mające ustalić okoliczności zdarzenia, które spowodowało śmierć trzylatka. Udało się potwierdzić, że matka nie była pod wpływem alkoholu. Prokuratura zleciła przeprowadzenie sekcji zwłok dziecka.