Groźny incydent miał miejsce 20 sierpnia podczas wojskowego pikniku w Sarnowej Górze na Mazowszu. Śmigłowiec policyjny Black Hawk najpierw przeleciał niebezpiecznie nisko nad tłumem widzów, by następnie przerwać wirnikiem jeden z przewodów sieci energetycznej. Nagrania z miejsca zdarzenia pojawiły się w internecie.
Jak poinformowało RMF FM, na pokładzie maszyny znajdowała się trzyosobowa załoga. Funkcję pilota miał sprawować szef szkolenia lotniczego policji, który w 2009 r. spowodował katastrofę śmigłowca wojskowego Mi-24 w rejonie Bydgoszczy.
Mundurowy podczas przygotowań do misji w Afganistanie, wbrew procedurom bezpieczeństwa, obniżył lot maszyny. W wyniku tego manewru śmigłowiec najpierw zahaczył o czubki drzew, a następnie uderzył o ziemię. W katastrofie zginął drugi pilot, a technik pokładowy został ranny. Za doprowadzenie do wypadku, szef szkolenia lotniczego policji został skazany na dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu.
Prokuratura prowadzi obecnie śledztwo pod kątem sprowadzenia niebezpieczeństwa w ruchu lotniczym. Sprawdzane są czarne skrzynki Black Hawka, niebawem mają również ruszyć przesłuchania świadków zdarzenia.
Senator Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Brejza podał wstępnie koszt naprawy maszyny uszkodzonej w wyniku incydentu. "Nieoficjalnie: 'cały wirnik i łopaty do wymiany, śmigłowiec do remontu. Koszt samych części to ok. 3 mln zł.'" - napisał na swoim Facebooku.