Renata Lis: Wszystko, co w Polsce dobre, zawdzięczamy lewicy

- Uważam, że wszystko, co w Polsce dobre, zawdzięczamy lewicy - mówi w rozmowie z Grzegorzem Wysockim z Gazeta.pl pisarka i tłumaczka Renata Lis. Cieszy ją też, że coraz częściej słyszy wokół siebie osoby mówiące ze wschodnim akcentem. - Jakby ktoś nagle otworzył zamkniętą na głucho celę i wpuścił do niej trochę życia - wskazuje.

Pisarka odpowiedziała na pytania z "Kwestionariusza Wysockiego", dzieląc się spostrzeżeniami na temat Polski marzeń i życia w dzisiejszej Polsce. Zapraszamy do przeczytania całej rozmowy.

 

- Podoba mi się wszystko to, co stanowi przejaw działania społeczeństwa obywatelskiego. Widać to zwłaszcza w sytuacjach kryzysowych, takich jak przybycie uchodźczyń i uchodźców z Ukrainy, w aktywizmie opozycyjnym, takim jak Strajk Kobiet, w działalności pomocowej Aborcyjnego Dream Teamu i organizacji LGBTQ. W przedsięwzięciach takich jak Grupa Granica i Akcja Demokracja - wskazuje pisarka. - W ogóle prospołeczność mi się w Polsce podoba, ten współczesny nurt lewicowej polskiej tradycji. Zabieganie o prawa pracownicze, o dobrą jakość usług publicznych i prawa człowieka. Uważam, że wszystko, co w Polsce dobre, zawdzięczamy lewicy - dodaje.

Docenia również zmianę w podejściu urzędników do petentów. Wspomina, co niedawno spotkało ją w ZUS. - Urzędniczki przez kilka miesięcy ramię w ramię ze mną zmagały się z systemem informatycznym, którego projektanci nie przewidzieli takiej sprawy jak moja. One i ja stałyśmy po jednej stronie, a po drugiej był system – nasz wspólny wróg. Do dzisiaj ciepło wspominam te panie - opowiada.

Zobacz wideo Czarzasty show na spotkaniu w Lesznie. Biskup wkładający "łapy pod kołdrę" i "wara od kobiet"

Renata Lis zwraca uwagę także na zmianę, która jest jeszcze bardziej widoczna od czasu pełnoskalowego najazdu Rosji na Ukrainę. - Podoba mi się, że coraz częściej słyszę wokół siebie osoby mówiące ze wschodnim akcentem, po ukraińsku, białorusku, rosyjsku. Sprawia to na mnie takie wrażenie, jakby ktoś nagle otworzył zamkniętą na głucho celę i wpuścił do niej trochę życia - wskazuje.

Docenia także, jak Polacy dbają o groby bliskich. Ale nie od święta - na co dzień. - Mój polski dziadek zabierał mnie czasem na grób swoich rodziców do Falenicy, bardzo dobrze to pamiętam: jest pusto, tylko my dwoje, a dziadek pielęgnuje rosnące na tym grobie mrozy, roślinę znaną też pod nazwą starzec popielny - wspomina.

Deklaruje, że zagłosuje na lewicę. A na kogo nie oddałaby głosu? - Nigdy w życiu nie zagłosuję na populistyczną prawicę i faszystów pod jakimkolwiek szyldem. Czy to jedyny wyjątek? Na Giertycha też bym nie zagłosowała, jeżeli o to ci chodzi - mówi.

Więcej o: