Policjanci z Jarocina (woj. wielkopolskie) badają sprawę 14-latki pogryzionej przez amstaffa. 5 września dziewczynka została zaatakowana podczas spaceru ze swoim psem. Amstaff uciekł właścicielowi, a gdy zwierzę zostało znalezione, miało pokaleczone łapy.
Oficerka prasowa Komendy Powiatowej Policji w Jarocinie Agnieszka Zaworska powiedziała o zgłoszeniu, które otrzymali funkcjonariusze. - Ze zgłoszenia kobiety wynikało, że około godziny 15.00 na ul. Podchorążych w Jarocinie doszło do pogryzienia jej córki przez psa. 14-latka szła z psem na spacer i nagle na jezdnię wybiegł amstaff, zaatakował dziewczynkę. Na szczęście udało się jej uciec do domu - przekazała Agnieszka Zaworska cytowana przez jarocinska.pl.
Zdarzenie opisał także ojciec 14-latki. - Na terenie jednej z posesji strasznie ujadał amstaff. Córka wzięła naszego psa na ręce, aby szybciej przejść obok tego ogrodzenia. Przeszła jeszcze na drugą stronę ulicy. Pies przeskoczył przez ogrodzenie i zaatakował córkę. Pogryzł jej rękę - powiedział mężczyzna. 14-latka nie odniosła poważnych obrażeń, ale udzielono jej pomocy medycznej. Portal jarocinska.pl poinformował też, że "w maju tego roku ten sam amstaff miał pogryźć psa, z którym szła dziewczynka".
Policja szukała psa, który pogryzł 14-latkę. Amstaff został znaleziony na środku drogi przez przejeżdżających tamtędy kierowców. - Na miejscu był już kierowca busa i jeszcze jakaś kobieta. Podeszłam bliżej i zobaczyłam, że pies ma pokaleczone łapy. Trochę czasu nam to zajęło, aby się ruszył. Był dość obolały. Kierowca busa próbował go przekonać jedzeniem. Wreszcie się udało, ruszył, ale nie mógł ujść - relacjonowała mieszkanka Jarocina. Kierowca zawiózł psa, który mocno krwawił z łap, do weterynarza.