- Jeżeli chodzi o kwestię dotyczącą zarówno zarzutów apelacyjnych, jak i kierunków apelacyjnych, chciałbym, by najpierw sąd zapoznał się z treścią i dopiero po jego wyroku będę komentować sprawę - powiedział polsatnews.pl Marcin Kminkowski, obrońca Stefana Wilmonta. Wcześniej informację o apelacji przekazało Radio Gdańsk. Rozgłośni mec. Kminkowski powiedział, że "kara jest zbyt surowa". - Bierzemy pod uwagę stwierdzoną przez sąd okoliczność ograniczonej poczytalności oskarżonego. Natomiast jeżeli chodzi o kwestię dotyczącą zarówno zarzutów apelacyjnych, jak i kierunków apelacyjnych, chciałbym, by najpierw sąd zapoznał się z treścią i dopiero po jego wyroku będę komentować sprawę - mówił.
16 marca Stefan Wilmont został skazany na dożywocie za zabójstwo prezydenta Gdańska. Sąd uznał, że jest on osobą poczytalną. Wyrok jest nieprawomocny. Sąd zdecydował, że skazany będzie mógł starać się o przedterminowe zwolnienie nie wcześniej, niż po 40 latach. Będzie też przez 10 lat pozbawiony praw publicznych, a w więzieniu przejdzie terapię psychologiczną. - Stefan Wilmont działał w zamiarze bezpośrednim popełnienia zabójstwa. Motywacja zasługuje na szczególne potępienie, kierując się poczuciem krzywdy. Za niesłuszny, jego zdaniem wyrok, zaplanował zemstę. Paweł Adamowicz był w jego odczuciu symbolicznie odpowiedzialny za swoją krzywdę - mówiła podczas ogłaszania wyroku sędzia.
Sąd nie przyznał zadośćuczynienia żonie i córkom Pawła Adamowicza. Prokuratura domagała się dla nich po 100 tysięcy złotych. Wyrok jest nieprawomocny.
13 stycznia 2019 roku prezydent Gdańska Paweł Adamowicz został kilka razy pchnięty nożem przez Stefana Wilmonta podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Gdańsku. Kolejnego dnia zmarł w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Gdańsku w wyniku poniesionych obrażeń.