Pan Mariusz zmarł 24 maja, niedługo po wyjeździe do Austrii, o czym pisaliśmy. Dziennikarze RMF FM ustalili, że choć Komenda Główna Policji otrzymała informację o śmierci Polaka już 22 czerwca, to rodzinę powiadomiono o zgonie dopiero 10 sierpnia, już po pochówku mężczyzny. Teraz ujawniono nowe informacje na temat działań policji. Jak możemy przeczytać na portalu rmf24.pl, szefostwo Biura Międzynarodowej Współpracy Policji złożyło rodzinie pana Mariusza "propozycję nie do zaakceptowania", gdy cała sprawa ujrzała światło dzienne.
RMF FM dowiedziało się, że Biuro Międzynarodowej Współpracy Policji skontaktowało się z rodziną pana Mariusza dwie godziny po ujawnieniu przez media tej sprawy. Portal wskazuje, że jeszcze tego samego dnia szefowa biura przyjechała do domu rodziny w Małopolsce, przeprosiła za całą sytuację i dała żonie zmarłego do podpisania dokument sporządzony w jej imieniu. Pismo - jak czytamy na rmf24.pl - "wzbudziło wątpliwości prawników".
W dokumencie napisano, że żona pana Mariusza prosi policję o udzielenie jej pomocy finansowej, uzasadniając to trudną sytuacją materialną. Nie wspomniano jednak o zaniedbaniach popełnionych, zdaniem rodziny zmarłego, przez policję. Nie zaoferowano również zadośćuczynienia bliskim pana Mariusza.
Pani Ewelina, córka Polaka zmarłego w Austrii, przyznała, że jego rodzina ma problem ze sprowadzeniem ciała do Polski. - Teraz borykamy się z ogromnymi kosztami i ogromnymi problemami. Co chwilę jest coś. Ustaliliśmy, że podpisujemy umowę z firmą pogrzebową w Austrii, która obsługuje tatę, od razu go kremuje, dostajemy pozwolenie i jedziemy po urnę. Dostaliśmy jednak wiadomość, że nie wydadzą zwłok taty, dopóki nie zapłacimy 4 tys. euro za pochówek - powiedziała pani Ewelina. Kobieta zaznaczyła, że sytuacja byłaby inna, gdyby policja od razu poinformowała ich o śmierci pana Mariusza.
Córka zmarłego przekazała, że zdaniem polskiej policji informacja o śmierci pana Mariusza "gdzieś tam utkwiła", a funkcjonariusze twierdzą, że przyczyną zaniedbania był niedokładny przepływ informacji. Pani Ewelina odniosła się do tych tłumaczeń. - Ja tego nie przyjmuję. To jest po prostu coś żałosnego, to jest niedopuszczalne tłumaczenie z ich strony. Mogliby zamilknąć, a nie głupio się tłumaczyć - stwierdziła pani Ewelina, która zamierza wystąpić do policji z roszczeniami z tytułu zaniedbania w sprawie jej ojca.