W lesie na terenie gminy Nowa Dęba w powiecie tarnobrzeskim (woj. podkarpackie) doszło do niebezpiecznego wypadku. Drzewo powalone przez burzę przygniotło 12-latka i jego dziadka. Dzięki rozważnemu zachowaniu chłopca służby ratownicze zdołały pomóc poszkodowanym.
26 sierpnia policjanci otrzymali zgłoszenie dotyczące dwóch rannych rowerzystów, którzy znajdowali się w lesie w miejscowości Rozalin. Funkcjonariuszom przekazano, że drzewo wyrwane z korzeniami przez wichurę runęło na 63-latka oraz jego wnuka. Choć chłopiec był przygnieciony przez rower i drzewo, zdołał sięgnąć po telefon dziadka i zadzwonić pod numer alarmowy 112.
Informacje podane przez 12-latka pozwoliły funkcjonariuszom z Nowej Dęby odnaleźć poszkodowanych. Na miejscu okazało się, że 63-latek wydostał się już spod drzewa. Mężczyzna został zabrany do radiowozu. Policjantka uczestnicząca w interwencji okryła chłopca przed ulewnym deszczem swoją kurtką i opiekowała się nim do czasu przyjazdu strażaków oraz ratowników medycznych.
Strażacy z Państwowej Straży Pożarnej w Nowej Dębie usunęli powalone drzewo i uwolnili 12-latka. Chłopiec odczuwał ból w nodze. Obaj poszkodowani zostali przetransportowani do szpitala. Policjanci podkreślili, że roztropność 12-latka i odpowiednia reakcja służb ratowniczych pomogła zapobiec tragedii. Zaapelowali również, aby nie lekceważyć alertów RCB, które ostrzegają nas m.in. przed zagrożeniami związanymi z gwałtownymi zjawiskami pogodowymi.