Nie żyje siedem osób zakażonych legionellą. Dr Grzesiowski: Prawdopodobnie chorych jest 10 razy więcej

- Z moich rozmów z lekarzami z Podkarpacia wynika, że pojawiają się także lżejsze przypadki zakażenia legionellą. Poza szpitalem mamy prawdopodobnie 10 razy więcej chorych niż w szpitalach - mówi w rozmowie z Gazeta.pl dr n. med. Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. zagrożeń epidemicznych. W piątek poinformowano o śmierci siódmej osoby zakażonej bakterią w Rzeszowie. Sprawą zajmuje się ABW.

W Rzeszowie są funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, którzy sprawdzają między innymi działania miejscowych wodociągów w sprawie epidemii legionelli. RMF24 zwraca uwagę, że bakteria wystąpiła w obszarze ważnym strategicznie w kontekście wojny w Ukrainie. Służby prowadzą działania w celu wyeliminowania jednej z wersji o możliwym celowym zakażeniu sieci wodociągowej. Jak informuje stacja, na ten moment nie ma żadnych przesłanek, które by wskazywały, że doszło do sabotażu.

Zobacz wideo Groźna bakteria w natarciu. Sprawdź, co trzeba o niej wiedzieć

Legionella w Rzeszowie. 7 osób nie żyje, ponad 70 w szpitalu. Dr Grzesiowski: Prawdopodobnie 10 razy więcej chorych niż w szpitalach

Dr n. med. Paweł Grzesiowski, odpowiadając na pytanie o objawy zakażenia i postaci legionellozy, które wywołuje bakteria Legionella pneumophila, podkreślił, że jest ona znana od 50 lat i jest przyczyną znanych chorób u człowieka. - Wiedząc o tej bakterii, walczymy z nią w sieciach wodnych. Jej obecność jest niemal czymś naturalnym, natomiast przez chlorowanie, ozonowanie i właściwą filtrację pozbywamy się jej. To naturalny mieszkaniec zbiorników wodnych, wodny patogen, który ma 15 różnych podtypów i tylko ten jeden jest niebezpieczny dla człowieka - mówi w rozmowie z Gazeta.pl dr n. med. Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. zagrożeń epidemicznych.

Ekspert wyjaśnia, że bakterie legionella żyją w biofilmie, który "okleja" wszystkie miejsca wypełnione wodą, na przykład rury, kanały czy inne zbiorniki wodne. - Jeśli jest w małych ilościach, to na ogół nie wywołuje żadnych objawów u ludzi. Natomiast, jeśli ta bakteria się namnoży w wodzie i rozpyli w postaci pary wodnej, na przykład pod prysznicem, w kurtynach wodnych, fontannach, wówczas ludzie ją wdychają i tak dostaje się do płuc. Wtedy wywołuje zachorowanie - tłumaczy dr Grzesiowski. 

Najczęstszą chorobą, którą powoduje legionella, jest gorączka Pontiac. Jej objawy to: dreszcze, gorączka, wymioty, biegunka i bóle mięśni. Przypomina grypę i po 5-7 dniach mija. Chorują najczęściej ludzi młodzi i ich organizm zwalcza zakażenia. - Druga postać to odmiana płucna - wylicza nasz rozmówca. - Do powyższych objawów dochodzą: kaszel, duszność, bóle w klatce piersiowej, niedotlenienie. W tych przypadkach konieczna jest już hospitalizacja. Pacjenci najczęściej mają więcej niż 50-60 lat, są w grupie ryzyka - podkreśla dr Grzesiowski. Trzecia, najbardziej groźna dla ludzi postać zakażenia, powoduje niewydolność nerek, uszkodzenie wątroby, problemy z sercem i płucami. Najczęściej kończy się zgonem. Wszystkie postacie choroby powinny być leczone właściwymi antybiotykami.

W tej chwili z Podkarpacia mamy informacje tylko o przypadkach hospitalizowanych. One podlegają obowiązkowemu zgłoszeniu do sanepidu. To może być mylące, ponieważ może się nam wydać, że mamy do czynienia tylko z taką postacią zakażenia. Tymczasem tak nie jest - lżej chorzy trafiają do lekarzy POZ czy na SORy i są leczeni w domu. I jeszcze ważne - u części pacjentów oprócz objawów oddechowych występuje silna biegunka. O zwiększonej liczbie takich przypadkach informują lekarze z Podkarpacia. Poza szpitalem mamy prawdopodobnie 10 razy więcej chorych niż w szpitalach

- mówi nam ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej. I podkreśla, że legionellozą nie można się zarazić od innego człowieka. Niemożliwe jest zatem szybkie rozprzestrzenianie się choroby, jak było w przypadku COVID-19. - Jeśli uda się zlokalizować i unieszkodliwić źródło skażonej wody, to choroba zniknie. Jest to więc epidemia lokalna, ale o dużym znaczeniu dla zdrowia publicznego - uzupełnia dr Grzesiowski.

Dr Grzesiowski: Fala upałów mogła spowodować namnożenie się legionelli

To, co jest podobne do pandemii COVID, to fakt, że chorobę najciężej przechodzili i do szpitali trafiali pacjenci z grup ryzyka - najstarsi, z chorobami współistniejącymi. Dr Grzesiowski przypomniał, że okres wylęgania się legionellozy to 2-10 dni, dlatego instytucje odpowiedzialne powinny objąć dochodzeniem wszystkich chorych, ich rodziny, a także placówki POZ, do których zgłaszali się lżej chorzy. - Kluczowi są pacjenci, którzy przez ostatnie 14 dni nie opuszczali miejsca zamieszkania a ulegli zakażeniu, na przykład osoby starsze czy pacjenci DPS-u. W takich przypadkach nie ma innego źródła wody poza wodą z miejskich wodociągów w Rzeszowie. Wiele danych wskazuje na wielopunktowe źródło zakażenia, ale pewności nie mamy, dopóki nie poznamy wyników próbek wody - wskazał lekarz.

Władze Rzeszowa zapowiedziały przeprowadzenie dezynfekcji wodociągów w najbliższy weekend. Według epidemiologa jeśli bakteria jest w wodzie ciepłej, to można przeprowadzić skuteczną dezynfekcję w obiegu zamkniętym. Skąd jednak bakteria w wodzie w tak dużej ilości? - Temperatura - odpowiada ekspert. - Jeśli woda w rurach ma temperaturę 35-37 stopni, to bakteria namnaża się masowo. Więc jeśli od początku lipca mamy falę upałów na południu Polski, to może były takie miejsca, gdzie ta woda stała w rurach, przez co zaistniały sprzyjające warunki do namnażania bakterii - mówi dr Grzesiowski i namawia, by osoby, które zauważa u siebie wyżej wymienione objawy, skontaktowały się z lekarzem, który może zlecić badanie moczu i zdiagnozować obecność bakterii w organizmie.

Legionella w Polsce. W Rzeszowie zmarła siódma osoba

W piątek poinformowano o śmierci siódmej osoby zakażonej legionellą. Informację tę przekazał na antenie Polsat News Krzysztof Saczka, Główny Inspektor Sanitarny. Do tej pory na Podkarpaciu odnotowano łącznie 76 przypadków zakażeń, najwięcej w Rzeszowie.

W czwartek Ministerstwo Zdrowia zwołało w Rzeszowie sztab kryzysowy w sprawie zakażenia bakterią. "Weryfikowany jest wariant dotyczący miejskiej sieci wodociągowej jako źródła zakażenia. Ustalono strategię dalszych działań zmierzających do wygaszenia ogniska choroby niezbędnych do natychmiastowego podjęcia przez właściwe organy" - przekazało ministerstwo. Jak informował Polsat News, Marek Posobkiewicz, były Główny Inspektor Sanitarny przekazał, że źródło bakterii znajduje się "gdzieś w sieci wodociągowej". Rzeszów zlecił w trybie nagłym dezynfekcję wodociągów. W poniedziałek mają być znane wyniki pierwszych próbek wody.

Więcej o: