We wtorek 22 sierpnia przeprowadzona została ewakuacja galerii handlowej Avenida, stacji kolejowej Poznań Główny i dworca autobusowego - poinformował "Głos Wielkopolski". Ogłoszony alarm miał charakter ćwiczeń, o czym nie wiedzieli klienci centrum handlowego i pasażerowie pociągów. Nie wszystkim z nich udało się również opuścić ewakuowany teren.
Około godziny 9 na dworcu rozległo się ogłoszenie alarmowe. - Uwaga, uwaga! W budynku wykryto zagrożenie! Prosimy o natychmiastowe spokojne opuszczenie budynku najbliższym wyjściem ewakuacyjnym - komunikowało. Pośród pasażerów, którzy znajdowali się wówczas na stacji, znaleźli się mężczyzna poruszający się na wózku inwalidzkim oraz jego żona. Małżeństwo nie mogło jednak zastosować się do komunikatu i opuścić stacji. Wraz z alarmem wyłączone zostały bowiem windy i schody ruchome.
Kobieta przez kilkanaście minut starała się wezwać pomoc. Nie mogła jednak znaleźć nikogo z obsługi dworca. Po pewnym czasie małżeństwo zauważył reporter Radia Poznań, który wytłumaczył, że trwają ćwiczenia i w rzeczywistości nie istnieje żadne zagrożenie. Dziennikarz dowiedział się z rozmowy, że małżeństwo przyjechało z Ostrowa Wielkopolskiego i spieszy się na zaplanowaną wizytę w szpitalu. W trakcie nagrania w okolicy pojawił się również pracownik dworca, który zignorował prośby o pomoc w opuszczeniu budynku.
Radio Poznań skontaktowało się z Bartłomiejem Sarną z wydziału prasowego PKP. Rzecznik tłumaczył decyzję pracowników o nieudzieleniu pomoc mężczyźnie z niepełnosprawnością, mówiąc, że ćwiczenia obejmowały budynek dworca, ale nie sam peron.
- Stąd brak konieczności ewakuacji osób z peronów, w tym wspomnianej osoby z niepełnosprawnościami i działań ochrony w tym zakresie. W przypadku, gdyby ćwiczeniami był objęty również teren stacji, zaistniałaby konieczność wstrzymania ruchu pociągów oraz ewakuacji osób z peronów i tuneli komunikacyjnych. W tym wypadku scenariusz ćwiczeń nie obejmował tego rodzaju działań - odpowiadał dziennikarzom Bartłomiej Sarna.
Z rozmów, które reporter Radia Poznań przeprowadził z ewakuowanymi ludźmi, wynika, że wiele osób nie wiedziało, że ma do czynienia z ćwiczeniami. Problemy ze zrozumieniem komunikatów mieli również niektórzy podróżnicy z zagranicy. Ostrzeżenie zostało zakomunikowane wyłącznie w języku polskim.