W sobotę (19 sierpnia) mężczyźni pracujący na terenie posesji w Poczesnej (woj. śląskie) niedaleko Częstochowy odkryli ludzkie szczątki. Na miejsce wezwane zostały służby. Śledztwo wszczęte przez prokuraturę ma ustalić tożsamość ofiary. Niewykluczone, że szczątki należą do zaginionego w 2021 roku byłego mieszkańca tej posesji. Policja jednak podkreśla, że dopiero zlecone badania DNA pozwolą na wyjaśnienie sprawy.
Informację o odnalezieniu ciała w Poczesnej potwierdziła rzeczniczka Komendy Miejskiej Policji w Częstochowie, asp. sztab. Barbara Poznańska. Na miejscu przez kilka godzin pod nadzorem prokuratora pracowali policjanci z Częstochowy i Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach. Jedna z hipotez mówi o tym, że ciało może należeć do zaginionego dwa lata temu byłego mieszkańca posesji. Jak podkreślił "Dziennik Zachodni", od 2021 roku trwały szeroko zakrojone poszukiwania mężczyzny, jednak nie przyniosły one rezultatu.
Śledczy również biorą pod uwagę tę hipotezę. - Wiele wskazuje na to, że są to szczątki zaginionego dwa lata temu Tomasza Z., mieszkańca Poczesnej. Zleciliśmy szczegółowe badania genetyczne, które muszą to potwierdzić lub wykluczyć. Na ich wyniki trochę trzeba będzie poczekać. W przyszłym tygodniu przeprowadzona zostanie sekcja zwłok, która da odpowiedź, jak doszło do śmierci - powiedział w rozmowie z "Faktem" Tomasz Ozimek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie. W związku ze sprawą policja zatrzymała jedną osobę. Nikt jednak nie usłyszał zarzutów.
Według dziennika "Fakt" posesja należy do Zbigniewa S. Jej fragment został jednak odkupiony przez nowego najemcę, a stary właściciel przeniósł się do części, która należała niegdyś do jego nieżyjącej już siostry. To właśnie prace prowadzone przez nowych nabywców doprowadziły do makabrycznego odkrycia. Mieszkańcy Poczesnej w rozmowie z dziennikiem wspominali, że na terenie posesji, na której właściciel i jego siostrzeniec od dawna gromadzili złom, dochodziło do libacji. - Czasem bywały tu imprezy, schodzili się tu różni tacy, jak popili i się poróżnili, to policja musiała interweniować. Pod stertą tego badziewia, które nowy właściciel sukcesywnie usuwał, ponoć były zakopane te szczątki. Pewne jest, że sam pod ziemię nie trafił, ktoś musiał mu w tym pomóc - spekulowali. Okoliczności śmierci, podobnie jak tożsamość ofiary, pozwolą ustalić dalsze badania prowadzone w toku śledztwa.