Arcybiskup Marek Jędraszewski odniósł się do swoich słów o "tęczowej zarazie" z 2019 roku podczas spotkania Polaków w Parque Vale do Silênci w Lizbonie. Rozmowa odbyła się w ramach Światowych Dni Młodzieży. Metropolita krakowski zwrócił uwagę na kontekst wypowiedzi. - To była msza święta związana z rocznicą wybuchu powstania warszawskiego - mówił. Duchowny wspomniał o wierszu Józefa Szczepańskiego "Czerwona zaraza". - W połowie sierpnia zbliża się do Wisły Armia Radziecka i nie robi dosłownie nic, żeby pomóc [...] On wtedy (Józef Szczepański) napisał poezję o "czerwonej zarazie", mówiąc, że z jednej strony jest czarna - niemiecka, hitlerowska - a z drugiej strony ta czerwona. Czerwona, która patrzy i czeka aż wszyscy Polacy w Warszawie zginą - mówił abp Jędraszewski.
- Ja o tym mówiłem, to była zasadnicza część tej homilii. Na końcu powiedziałem tylko jedno: to, że powstańcy warszawscy walczyli właściwie tylko o siebie, swoją godność, w pewnym momencie nie mieli żadnej innej nadziei, nawet na przeżycie [...] I że zagraża nam kolejna zaraza, o charakterze, który ma tym razem kolor tęczowy. Kontekst był i wtedy jasny w Polsce. Te marsze tzw. równości, te kpiny z najświętszego sakramentu, z Matki Bożej, publiczne, bez jakiejkolwiek żenady i sprzeciwu. Czy można było milczeć? - powiedział w Lizbonie arcybiskup. - Czy nie jest to jakaś choroba duchowa, która nam zagraża? - dodał.
Dalej abp Jędraszewski stwierdził, że jego słowa zostały przeinaczone. - Proszę zwrócić uwagę, że mówiłem o pewnej ideologii, nikogo nie chciałem obrazić. Domagałem się tego, żeby wolność każdego, w tym każdego katolika, była uszanowana - stwierdził.
Słowa metropolity krakowskiego o "tęczowej zarazie" padły w 2019 roku podczas mszy świętej z okazji z okazji 75. rocznicy wybuchu powstania warszawskiego. - Czerwona zaraza już po naszej ziemi nie chodzi. Co wcale nie znaczy, że nie ma nowej, która chce opanować nasze dusze, serca i umysły. Nie marksistowska, bolszewicka, ale zrodzona z tego samego ducha - neomarksistowska. Nie czerwona, ale tęczowa - powiedział abp Jędraszewski.
Słowa duchownego były mocno krytykowane. W 2020 roku w obronie społeczności LGBT stanęli powstańcy warszawscy zrzeszeni w Związku Powstańców Warszawskich oraz Fundacji Pamięci o Bohaterach Powstania Warszawskiego. "W wyniku głoszenia bardzo szkodliwych treści, że osoby homoseksualne to nie ludzie, wprowadza się tragiczną w skutkach narrację. Postrzega się w niej drugiego człowieka jako przedmiot pozbawiony jakichkolwiek uczuć, afektów i emocji. Nie będziemy obojętni wobec dehumanizacji mniejszości, przypominającej najgorsze czasy, w których mieliśmy okazję żyć. Uważamy, że mamy obowiązek zabrać głos w obronie ludzi słabszych" - napisali.
Przywołali w tym kontekście słowa Mariana Turskiego, które zostały wypowiedziane podczas obchodów 75. rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz. "'Nie bądźcie obojętni, kiedy jakakolwiek mniejszość jest dyskryminowana'. My nie będziemy" - dodali. Oświadczenie powstańców odnosiło się do słów prezydenta Andrzeja Dudy i innych polityków partii rządzącej, którzy mówili m.in., że "LGBT to nie ludzie, to ideologia".