Położna ze Szpitala Położniczo-Ginekologiczno "Ujastek" w Krakowie poinformowała redakcję OKO.press, że na oddziale intensywnej terapii i patologii noworodka, na którym pracuje, dyrekcja zamontowała "w routerze oraz w zegarkach" ukryte kamery. "Miały mikrofon, co jest zabronione. O ich instalacji nie byliśmy w żaden sposób poinformowani" - czytamy.
"Na kamerach zostały zarejestrowane nasze prywatne rozmowy oraz z pewnością wizerunki pacjentów - noworodków i wcześniaków, o czym ich rodzice nie mają pojęcia. Ponadto na sali obserwacji dzieci często matki karmią swoje dzieci piersią, co z całą pewnością zostało zarejestrowane" - przekazała położna dziennikarzom. Ordynatorka szpitala, dr Beata Rzepecka-Węglarz, miała potwierdzić instalację monitoringu w rozmowie z personelem. "Przyznała się, że kamery były zainstalowane na jej zlecenie, by niby sprawdzać rodziców - ale wszyscy wiemy, że takie działania są bezprawne" - czytamy. Co więcej, zapewniła, że pacjenci o niczym nie wiedzieli.
Po tym, jak dziennikarze dostali donos, skontaktowali się z ordynatorką. Ta odmówiła im komentarza i odesłała do rzeczniczki prasowej szpitala - Katarzyny Kozakiewicz. Przedstawicielka placówki potwierdziła, że kamery były zamontowane w dwóch salach od 1 do 23 lipca, a urządzenia "zostały skonfigurowane tak, aby nie nagrywać dźwięku" (zdaniem informatorki nagrywały zarówno obraz, jak i dźwięk). Kozakiewicz przekazała, że monitoringu już nie ma.
Kozakiewicz w rozmowie powołała się także na rozporządzenie Ministra Zdrowia z 26 marca 2019 roku, w sprawie szczegółowych wymagań, jakim powinny odpowiadać pomieszczenia i urządzenia podmiotu wykonującego działalność leczniczą. "W pokojach łóżkowych dopuszcza się instalację urządzeń umożliwiających obserwację pacjentów, jeżeli jest to konieczne w procesie ich leczenia i dla zapewnienia im bezpieczeństwa" - czytamy w paragrafie 29. Jednak zgodnie z prawem pracownicy powinni być poinformowani o kamerach, a z relacji informatorki wynika, że nie mieli o nich pojęcia.