Podczas pandemii COVID-19 wprowadzono przepisy, które wielu właścicieli sklepów wykorzystało do obchodzenia zakazu handlu w niedzielę. Przedsiębiorcy umożliwiali klientom korzystanie z kas samoobsługowych pod nadzorem zatrudnianych przez siebie pracowników. 6 sierpnia wypadnie pierwsza niedziela niehandlowa, podczas której covidowe regulacje nie będą obowiązywać, a opisane praktyki staną się nielegalne. Za złamanie przepisów o zakazie handlu w niedzielę grozi kara finansowa od tysiąca zł do nawet 100 tys. zł.
W marcu 2020 roku uchwalono specjalną ustawę, która stanowiła reakcję rządu na kryzys związany z pandemią koronawirusa. "W związku z wystąpieniem COVID-19 w okresie obowiązywania stanu zagrożenia epidemicznego albo stanu epidemii oraz w okresie 30 dni następujących po ich odwołaniu, zakaz (...) o ograniczeniu handlu w niedziele i święta (...) nie obowiązuje w niedziele w zakresie wykonywania czynności związanych z handlem, polegających na rozładowywaniu, przyjmowaniu i ekspozycji towarów pierwszej potrzeby oraz powierzania pracownikowi lub zatrudnionemu wykonywania takich czynności" - brzmiał jeden z wprowadzonych wówczas przepisów.
1 lipca 2023 roku stan zagrożenia epidemicznego w Polsce został odwołany, więc od sierpnia przywołany przepis przestanie obowiązywać. Oznacza to, że na terenie sklepów nie będą już mogli przebywać pracownicy, którzy nadzorowali dotąd klientów korzystających z kas samoobsługowych. - Zdarzały się np. przypadki otwierania placówek z kasą samoobsługową, w których przebywał pracownik, ale miał - teoretycznie - zajmować się wyłącznie np. ekspozycją towaru. Często wyłączana była wtedy sprzedaż alkoholu, aby nie było konieczności weryfikowania wieku - powiedział w rozmowie z serwisem Business Insider szef handlowej "Solidarności" Alfred Bujara. Zdaniem związkowca dobrze się stało, że przepis został uchylony, o co jego środowisko "zabiegało od roku".
Przedsiębiorcy korzystają również z wyjątków przewidzianych w ustawie o zakaz handlu w niedzielę, które pozwalają na prowadzenie działalności m.in. w placówkach pocztowych czy na stacjach paliw. Sytuację tę skomentowała Renata Juszkiewicz, prezes Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji. - Ustawa dotycząca zakazu handlu i przewidziane w niej wyjątki podzieliły rynek. To dysfunkcyjne prawo, bo jednym umożliwia otwieranie placówek w niedzielę, a innym zabrania. Zakaz miał chronić pracowników, zapewnić im korzystanie z wolnych niedziel, a nie obniżać konkurencyjność firm, dając większe możliwości małym sklepom. Te ostatnie i tak się zamykają - zauważyła Renata Juszkiewicz.