Polacy, którzy z powodu pożarów na Rodos zamierzają zmienić swoje wakacyjne plany, informują, że niektóre biura podróży nie chcą się zgodzić na bezpłatne anulowanie rezerwacji lub zmianę terminu wyjazdu. Dzieje się tak, mimo że prawo przewiduje możliwość zmiany umowy, gdy występują okoliczności zagrażające życiu i zdrowiu turystów. Biura podróży przekonują jednak, że osoby wyjeżdżające obecnie na Rodos nie mają powodów, aby obawiać się o swoje bezpieczeństwo.
Polacy, którzy zarezerwowali wakacje na Rodos, opowiedzieli o swojej sytuacji w rozmowie z Interią. Pani Agnieszka ma lecieć 30 lipca do miejscowości Faliraki w północno-wschodniej części Rodos. Zdaniem biura podróży Exim Tours "północ wyspy jest bezpieczna", więc zmiana warunków umowy nie wchodzi w grę. - Biuro nie zgodziło się bezkosztowo anulować rezerwacji. Zmiana terminu również jest płatna - powiedziała kobieta. Exim Tours argumentowało, że rozprzestrzenianie pożaru na Rodos zostało ograniczone, lotnisko działa bez zakłóceń, a ogień w coraz większym stopniu jest pod kontrolą strażaków.
W podobnej sytuacji znalazła się pani Bożena, która wykupiła wycieczkę w biurze podróży Rainbow. Na Rodos ma lecieć 4 sierpnia. - W związku z zaistniałą sytuacją boimy się tam lecieć. Powołaliśmy się na art. 47 ust. 4 ustawy o imprezach turystycznych. Nie chcieliśmy rezygnować, tylko zamienić na inny, jakikolwiek kierunek. [Biuro podróży] odpowiedziało, że teren, w który lecimy, jest bezpieczny. Każą cierpliwie czekać do 4 sierpnia. Na tę porę nie zmienią ani nie anulują - przekazała pani Bożena.
Pani Anna także długo nie mogła dojść do porozumienia z biurem podróży organizującym wyjazdy na Rodos. - Wykonałam blisko 30 telefonów na infolinię Coral Travel. Odmawiali bezkosztowej zmiany terminu. Biuro uważało, że lecimy w bezpieczne miejsce. Ciągle słyszeliśmy: "Hotel nie jest bezpośrednio zagrożony", "hotel nie jest w strefie objętej pożarami". A gdy spytałam, w jakiej odległości od pożaru jest obecnie mój hotel, usłyszałam odpowiedź, że nikt tego nie mierzy. Od trzech dni nie śpię i prawie nie jem. Boję się narażać dzieci. To miał być urlop, a nie tydzień strachu o życie - stwierdziła pani Anna.
Klientka Coral Travel ostatecznie zdołała odwołać wakacje na Rodos, ale, jak twierdzi, cała sytuacja miała dla niej negatywne konsekwencje. - Cieszy mnie ta decyzja. Szkoda tylko, że zapadła dopiero teraz. Odbiło się to na moim zdrowiu - powiedziała pani Anna.
Pisaliśmy, że ustawa regulująca kwestię świadczenia usług turystycznych wskazuje wyjątkowe sytuacje, w których można odstąpić od umowy z biurem podróży bez ponoszenia żadnych kosztów. Pożary zagrażające życiu i zdrowiu należą do takich sytuacji. - Nie jest to zaskakujące, że organizatorzy próbują uniknąć odpowiedzialności, kwestionując zasadność roszczeń zgłaszanych przez podróżnych. Przepisy prawa gwarantują ochronę praw w takiej sytuacji, więc nie ma przeszkód, by zawalczyć o te kwoty w sądzie, gdyż prawdopodobieństwo ich odzyskania jest spore. W mojej opinii cała wyspa jest zagrożona i to daje podstawę do skorzystania z roszczenia na podstawie wskazanych przepisów - zauważył Mikołaj Badziąg, adwokat z kancelarii prawnej Graś i Wspólnicy.