Jakub stracił szansę na wymarzone liceum przez błąd egzaminatora. Takich przypadków jest więcej

Kończącego szkołę podstawową Jakuba od dostania się do wymarzonego liceum dzielił zaledwie jeden punkt. Błąd egzaminatora oraz zbyt późna reakcja Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej ostatecznie przekreśliła jego szanse na naukę w wybranej placówce. To nie pierwszy taki przypadek wśród ósmoklasistów.

Jakub jest tegorocznym absolwentem szkoły podstawowej. Marzeniem ambitnego ucznia jest pełnienie w przyszłości zawodu lekarza. Za swoje osiągnięcia edukacyjne w kwietniu otrzymał wyróżnienie od ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka. Ciężką pracę chłopaka przekreślił jednak błąd egzaminatora sprawdzającego napisany przez niego egzamin ósmoklasisty.

Zobacz wideo Hołownia o nepotyzmie w polityce: Polityka to nie sklep, do którego idzie się rozdawać stołki

Egzaminator niepoprawnie przeniósł jego odpowiedzi. Błąd kosztował ucznia miejsce w wymarzonym liceum

Sytuację pokrzywdzonego ósmoklasisty nagłośniła "Gazeta Wyborcza". Uwzględniając przeczucia syna, mama Jakuba złożyła wniosek o wgląd do napisanego przez niego egzaminu ósmoklasisty. Po uzyskaniu dostępu do arkuszy egzaminacyjnych okazało się, że egzaminator błędnie przeniósł odpowiedzi absolwenta z dysleksją do arkusza ocen. W efekcie w teście z języka angielskiego Jakub uzyskał 89 proc., podczas gdy zgodnie z udzielonymi przez niego odpowiedziami przysługiwał mu wynik 93 proc.

Błąd w wynikach egzaminu ósmoklasisty. Jeden punkt przesądził o losie absolwenta

Poinformowana o pomyłce OKE już następnego dnia wydała zaświadczenie zawierające poprawiony wynik egzaminu ósmoklasisty. Ponieważ do ogłoszenia rozstrzygnięcia naboru pozostały jeszcze dwa dni, mama Jakuba udała się do wybranej przez niego placówki. Mimo dobrych chęci pracowników szkoły poprawienie wyniku okazało się niemożliwe. System zajmujący się liczeniem punktów i przydzielaniem uczniów do wybranych placówek był już bowiem zamknięty. Z tego powodu w rekrutacji nie uznano dodatkowego punktu dopisanego Jakubowi po korekcie wykonanej przez OKE. Ambitnemu uczniowi zabrakło zaledwie 0,55 pkt. do przekroczenia progu, co przekreśliło jego szanse na wymarzone liceum.

Egzamin był w wariancie X, system sprawdził go szablonem do Y. Uczennica uzyskała wynik zaniżony o ponad 40 proc.

To nie pierwszy taki przypadek w tym roku. Ósmoklasistów pokrzywdzonych w procesie sprawdzania prac jest znacznie więcej. W gronie takich osób znalazła się m.in. córka pana Marcina. Według oficjalnych wyników dziewczynka w części matematycznej uzyskała zaledwie 36 proc. Po przejrzeniu wypełnionego przez nią arkusza i zweryfikowaniu odpowiedzi wyszło na jaw, że właściwy wynik powinien wynieść w tym przypadku 80 proc. Winę za fatalną pomyłkę ponosił system stworzony i używany przez Ministerstwo Edukacji i Nauki. Sprawdził on pracę uczennicy, myląc szablony - absolwentka pisała wariant X, który został sprawdzony przez matrycę opracowaną dla wersji Y.

Do sytuacji pokrzywdzonej uczennicy odniósł się minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek. "Szanowny Panie, poprosiłem już dyrektora CKE o wyjaśnienie tej jednostkowej sytuacji. Poprosiłem też o wskazanie przyczyn tej pomyłki, za którą przepraszam" - odpowiedział na tweet oburzonego pana Marcina. W tym przypadku błąd udało się jednak naprawić. "Mamy 80%, nawet w magicznym systemie. Jak macie wątpliwości, to weryfikujcie wynik dla własnego spokoju i spokoju Waszych dzieci. Presja ma sens" - zaapelował do rodziców pan Marcin.

Więcej o: