Historia Joanny z Krakowa. Kobieta pojawiła się na proteście. "Byłam zaszczutym zwierzęciem"

Pani Joanna, wobec której policjanci przeprowadzili upokarzającą interwencję w szpitalu, przemawiała we wtorek przed krakowskim komisariatem. - Ja tam już nie byłam człowiekiem, ja tam już byłam zaszczutym zwierzęciem - wykrzyczała. Przed siedzibą policji stanęło pięcioro policjantów. - To ci sami, którzy interweniowali w mojej sprawie - mówiła Joanna, a tłum skandował "hańba!".

We wtorek o godz. 18 przed komisariatami policji w wielu miastach Polski odbyły się protesty poparcia dla pani Joanny. Demonstracje solidarnościowe zorganizowano m.in. w Krakowie, Warszawie, Gdańsku, Szczecinie, Poznaniu, Zielonej Górze, Toruniu, Piotrkowie Trybunalskim, Ostrowcu Świętokrzyskim, Kielcach i Rzeszowie.

Zobacz wideo Scheuring-Wielgus o sprawie Wydrzyńskiej: Szanuję decyzję sądu, ale się z nią nie zgadzam

Joanna na manifestacji w Krakowie: W szpitalu byłam zaszczutym zwierzęciem

Pani Joanna przemawiała na początku krakowskiej manifestacji. Zgromadziły się tam setki osób. Przed komisariatem stanęła piątka policjantów. - To dokładnie ci sami policjanci, którzy przeprowadzali interwencję w mojej sprawie - powiedziała Joanna. Tłum skandował: "Hańba!".

Kobieta kolejny raz zrelacjonowała, co stało się po tym, jak skontaktowała się z lekarką po zażyciu tabletek poronnych. Opisała działania policjantów w szpitalu. - Kazali mi po badaniu ginekologicznym rozebrać się do naga, kucać, robić przysiad i kaszleć. Ja nie chciałam tego zrobić, bo czułam, że to jest uwłaczające. Oni pytali o mój telefon, więc to miało jakiś związek z tym - kontynuowała.

- No i nie chciałam tego zrobić, ale powiedzieli, że jeśli nie oddam telefonu, to sami go zabiorą. No więc rozebrałam się do naga, tylko majtek nie chciałam zdjąć, bo miałam brudną podpaskę, krwawiłam - opowiedziała, a potem wykrzyczała łamiącym się głosem: Ja tam już nie byłam człowiekiem, ja tam już byłam zaszczutym zwierzęciem.

Joanna podkreśliła, że należy otoczyć szczególną troską osoby, które "jeszcze nie odważyły się nawet pomyśleć, że mieć ciało to nie jest wstyd, że mieć zakrwawioną podpaskę, to nie jest wstyd". - Wtedy się bałam. Ale już się nie boję. Ja już nie potrzebuję troski. Ale są w tym kraju, w mniejszych miejscowościach, osoby, które się boją. Które się wstydzą zakrwawionej podpaski, które wstydzą się aborcji. Z których się robi wariatki. Przed nami sporo roboty, dziewczyny - podkreśliła mieszkanka Krakowa.

Joanna z Krakowa: Kto ma decydować o mojej macicy, jeśli nie ja sama?

Przed manifestacją pani Joanna opublikowała post na Instagramie, w którym napisała: "Kto ma decydować o mojej macicy, jeśli nie ja sama? Trochę się czuję zażenowana, mówiąc te rzeczy, bo przecież to jest takie banalne i oczywiste. Dyskusja na temat tego, kto ma decydować, wydaje się głupawa. No oczywiście, że kobiety".

"Nie czuję wstydu, że zrobiłam aborcję, nie wstydzę się swojej seksualności. Domyślam się, że przez to jestem ucieleśnieniem koszmarów skrajnej prawicy i policjantów machających pałkami" - stwierdziła, dodając, że nawet nie przeszłoby jej na myśl, że "można sięgać po tak niskie środki w walce z kobietami" - podkreśliła. Więcej szczegółów w tym artykule.

Więcej o: