W styczniu w trakcie godzin otwarcia agenci CBA niespodziewanie wkroczyli do gabinetu ginekolożki Marii Kubisy i zabrali stamtąd dokumentację medyczną pacjentek, obejmującą blisko 30 lat pracy gabinetu. Według szczecińskiego sądu nie było podstaw do takiego działania CBA.
Akcja została przeprowadzona 9 stycznia 2023 roku przez CBA oraz Prokuraturę Regionalną w Szczecinie w gabinecie dr Marii Kubisy. W piątek 21 lipca Sąd Rejonowy Szczecin-Prawobrzeże i Zachód wydał decyzję w tej sprawie, po tym jak ginekolożka złożyła zażalenie na działania zagrażające zdrowiu kobiet.
- Sąd stwierdził, że były podstawy do przeszukania gabinetu. Natomiast nie było podstaw do rekwirowania dokumentacji medycznej wszystkich pacjentek - przekazał adwokat Rafał Gawęcki, reprezentujący ginekolożkę. Podkreślił, że naruszono dobra osobiste pacjentek dr Kubisy.
Cały artykuł "Jest decyzja sądu w sprawie nalotu CBA na gabinet ginekologiczny w Szczecinie. Postanowienie ważne dla pacjentek" do przeczytania na stronie Wyborcza.pl i w "Dużym Formacie".
- To postanowienie sądu oprócz satysfakcji nic mi nie daje - powiedziała dr Maria Kubisa. - Sytuacja kobiet w Polsce jest fatalna i coraz gorsza. Państwo jest terrorystyczne. Zaczęło się od dyskryminacji kobiet, a skończy na terrorze wobec nas wszystkich. Tak działają dyktatury - dodała.
Pacjentki na podstawie postanowienia sądu mogą teraz wystąpić na drogę sądową. Ginekolożce nie postawiono do tej pory żadnych zarzutów - poinformowała "Gazeta Wyborcza".
Przeszukanie w gabinecie lekarki miało związek "ze śledztwem ws. pomocnictwa w przerywaniu ciąży przy zastosowaniu farmakologicznego środka poronnego" - przekazał prokurator Marcin Lorenc, rzecznik prasowy Prokuratury Regionalnej w Szczecinie w rozmowie z "GW". Nie chodziło o ciążę, która zagrażała życiu kobiety czy była wynikiem gwałtu.
- Chodzi też o czyn z zakresu prawa farmaceutycznego, polegający na wprowadzaniu do obrotu środków medycznych, środków leczniczych, które nie posiadają odpowiednich atestów i nie są dopuszczone do obrotu w Polsce. Chodzi o podejrzenie stosowania środka poronnego, który nie jest do użytku w Polsce dopuszczony - powiedział rzecznik.
Lekarka podkreślała, że prokurator chciał uzyskać informacje dotyczące konkretnej osoby, która nie była jej pacjentką. "Gazeta Wyborcza" poinformowała, że Prokuratura Regionalna w Szczecinie zajmuje się śledztwem w sprawie pomocy w przerywaniu ciąży dzięki farmakologicznego środka poronnego.
Działania przeprowadzone przez CBA oraz prokuraturę wywołały oburzenie, ponieważ organy ścigania miały dostęp do dokumentacji, która nie była objęta śledztwem prokuratury. Po przeprowadzonej akcji w gabinecie prokurator miał dostęp do wszystkich informacji dotyczących pacjentek - przetrzymywał je blisko dwa miesiące. Zostały przez niego zwrócone dopiero po nagłośnieniu sprawy przez pacjentki oraz media.