Zapytaliśmy Polaków, w którym ministerstwie chcieliby zasiąść. "Sprawiedliwości, żeby wsadzić Ziobro" [WIDEO]

Nasz reporter Bartłomiej Marcinkowski zapytał mieszkańców Warszawy, w jakim ministerstwie chcieliby zasiąść. Odpowiedzi mogą zdziwić. "Sprawiedliwości, żeby wsadzić wszystkich, którzy na to zasługują, w pierwszej kolejności pana Ziobro" - stwierdziła jedna z rozmówczyń. "W ministerstwie edukacji, bo jestem załamana tym, co się dzieje po reformach Czarnka" - powiedziała inna.

Już wkrótce w Polsce odbędą się wybory parlamentarne. Zgodnie z konstytucją, prezydent Polski musi wyznaczyć termin wyborów na dzień wolny od pracy, przypadający w ciągu 30 dni przed upływem czterech lat od rozpoczęcia kadencji Sejmu i Senatu. Aktualne rządy rozpoczęły się 12 listopada 2019 roku. Dlatego prawdopodobne daty wyborów parlamentarnych w 2023 roku to: 15 października, 22 października, 29 października oraz 5 listopada. Z racji zbliżających się wyborów, postanowiliśmy zapytać wyborców, w którym ministerstwie chcieliby zasiąść i co ich zdaniem jest tam do zmiany.

Zobacz wideo W którym ministerstwie byś zasiadł? [SONDA]

W ministerstwie edukacji i nauki do zmiany jest "wszystko"

W rozmowie z naszym dziennikarzem padały różne opinie. Jedna z pań powiedziała, że chętnie zajęłaby miejsce w szeregach ministerstwa sprawiedliwości. - Żeby wsadzić wszystkich, którzy na to zasługują, w pierwszej kolejności pana Ziobro - mówiła kobieta. Inna z rozmówczyń przyznała, że chciałaby zasiąść w ministerstwie edukacji i nauki. - Jestem załamana tym, co się dzieje po reformach Czarnka, Nie tylko tym jak leży ogólny program nauczania, ale też jak leży program edukacji seksualnej - powiedziała. Jej zdanie podziela inna rozmówczyni. Na pytanie co jej zdaniem jest do zmiany w MEiN odparła "wszystko. Przede wszystkim podstawy programowe". 

Reformy ministra Czarnka w edukacji

Przypomnijmy, że 13 kwietnia w Sejmie podjęto temat Karty Nauczyciela. Przemysław Czarnek, stwierdził, że likwidacja Karty Nauczyciela jest w planach PiS i będzie to miało miejsce na jesieni. Związek Nauczycieli negatywnie ocenił pomysł, a do stanowiska prezesa ZNP, za pośrednictwem Twittera ustosunkował się Czarnek. 

"Sz. P. Broniarz, likwidacja Karty Nauczyciela rodem ze stanu wojennego nie oznacza pustki. Zostanie ona zastąpiona nowoczesnym i właściwym dla państwa prawa aktem legislacyjnym, umacniającym status zawodowy i pozytywnie wpływającym na zwiększone i sprawiedliwe wynagrodzenia" - napisał. Jednak do tej pory nie wiadomo, o jaki akt miałoby chodzić.

Kolejną z reform, wprowadzonych przez ministra, były tzw. godziny czarnkowe. Oznacza to, że nauczyciel zatrudniony w pełnym wymiarze godzin, musi poświęcić na konsultacje z uczniami lub rodzicami, jedną godzinę tygodniowo. W przypadku nauczyciela zatrudnionego w niższym wymiarze godzin jest to jedna godzina w ciągu dwóch tygodni. Znaczny problem pojawił się w przypadku nauczycieli, którzy pracowali na niewielką część etatu, np. trzy godziny tygodniowo. Oni również muszą spędzić w placówce godzinę raz na dwa tygodnie.

Wśród innych, "świetnie" prezmyślanych zmian było także zastąpienie przedmiotu wiedza o społeczeństwie, historią i teraźniejszością. To właśnie w podręczniku do HiT-u znalazł się kontrowersyjny zapis o in vitro. "Lansowany obecnie inkluzywny model rodziny zakłada tworzenie dowolnych grup ludzi czasem o tej samej płci, którzy będą przywodzić dzieci na świat w oderwaniu od naturalnego związku mężczyzny i kobiety, najchętniej w laboratorium. Coraz bardziej wyrafinowane metody odrywania seksu od miłości i płodności prowadzą do traktowania sfery seksu jako rozrywki, a sfery płodności jako produkcji ludzi, można powiedzieć hodowli. Skłania to do postawienia zasadniczego pytania: kto będzie kochał wyprodukowane w ten sposób dzieci? Państwo, które bierze pod swoje skrzydła tego rodzaju 'produkcję'?". Warto wspomnieć, że podręcznik został dopuszczony przez MEiN.

Ostatecznie Wydawnictwo Biały Kruk zdecydowało o usunięciu tych słów z podręcznika.

Polacy pamiętają o Odrze i chcą uporządkować "ten straszny syf"

Jeden z rozmówców powiedział, że chciałby zrobić porządek z rzekami. - Zostałbym ministrem ds. środowiska (...) i na pewno posprzątałbym ten straszny syf z rzekami - powiedział naszemu dziennikarzowi. Przypomnijmy, że Odra nie jest jedyną rzeką w Polsce, w której doszło do skażenia, czego konsekwencją były tony martwych ryb. W marcu br. doszło do skażenia wody w rzece Strzelniczce. Zgłoszenia dokonali zaniepokojeni rybacy, ponieważ rzeka, którą do tej pory nazywano "krainą pstrąga i lipienia" ze względu na przejrzystą wodę i dużą ilość ryb, teraz była mętna, pełna farfocli i śmierdziała". 

Jeden z rozmówców zaskoczył naszego reportera swoją odpowiedzią. Otwarcie przyznał, że nie chciałby znaleźć pracy w żadnym z resortów. - Nie chciałbym zostać ministrem, bo w życiu nie chciałbym się pchać do polityki - powiedział mężczyzna. 

Więcej o: