Nowe fakty ws. tajemniczej śmierci 20-latka w Łodzi. Policja zatrzymała dwie osoby

Dwie osoby zostały zatrzymane w związku ze śmiercią 20-latka na stacji benzynowej w Łodzi. Napastnicy wyciągnęli go z samochodu, po czym odjechali autem. Z niewyjaśnionych dotychczas przyczyn młody mężczyzna wkrótce miał zacząć słaniać się na nogach i wkrótce umrzeć.
Zobacz wideo Anna i Justyna prowadzą obozy dla młodzieży. "Nie gwałcimy dzieci" ["Jesteśmy rodziną" - odc. 6. "Wychowamy wasze dzieci"]

W związku ze śmiercią 20-letniego mężczyzny na stacji benzynowej w Łodzi policja zatrzymała dwie osoby - informuje TVN24. Stacja cytuje rzeczniczkę Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi. - Pierwszy z mężczyzn został zatrzymany 20 lipca około godziny 19.30. Policjanci dotarli do jego miejsca zamieszkania na terenie dzielnicy Bałuty. Podczas przeszukania odnaleźli u niego ponad 18 gramów podejrzanych substancji. Wstępne badania wykazało, że była to metamfetamina - pmówiła kom Aneta Sobieraj. Policja znalazła również "dokumenty pochodzące z przestępstwa" i skradziony rower. Drugiego mężczyznę zatrzymano w piątek tuż po północy. Policjantka poinformowała, że był on poszukiwany do odbycia kary pozbawienia wolności. 

20-latek zmarł na stacji benzynowej w Łodzi. Policja zatrzymała dwie osoby

Obaj zatrzymani mężczyźni mają po 29 lat, niebawem zostaną przesłuchani. Policja i prokuratura czekają również na wyniki sekcji zwłok, które dadzą odpowiedź na pytanie o przyczynę śmierci 20-latka i to, czy miała ona związek z rozbojem, jakiego dopuścili się napastnicy - przekazała policja. Ciało 20-letniego mężczyzny zostało znalezione na stacji benzynowej przy ulicy Wojska Polskiego w Łodzi, w nocy ze środy na czwartek.

Zgodnie z ustaleniami łódzkiej prokuratury 20-latek przyjechał na stację benzynową ok. 2:00 w nocy. Była z nim 15-letnia dziewczyna. Na opublikowanych przez TVN nagraniach z monitoringu widać, jak dwie osoby  podchodzą do samochodu, wyciągają kierowcę z pojazdu, wdają się z nim w szarpaninę. Następnie wsiadają do auta i odjeżdżają nim. Prokurator Krzysztof Kopania podkreślił, że w chwili ataku 15-latka wysiadła z auta. 20-latek w pewnej chwili miał zacząć słaniać się na nogach i przewrócił się. Świadkowie, a później ratownicy, którzy przybyli na miejsce, przez ponad godzinę prowadzili reanimację młodego mężczyzny. Nie przyniosła ona jednak rezultatu.

Więcej o: