W nocy z piątku na sobotę (z 14 na 15 lipca) przy moście Dębnickim w Krakowie doszło do tragicznego wypadku, w którym zginęli czterej młodzi mężczyźni: 20-letni Marcin H., 24-letni Michał G., 23-letni Aleksander T. oraz 24-letni Patryk P. Jak przekazuje policja, ostatni z nich miał kierować pojazdem.
Mężczyzna, który prowadził samochód, zanim Patryk P. wsiadł za kierownicę, był trzeźwy. Pozostali trzej pasażerowie znajdowali się pod wpływem alkoholu. Informacje te przekazał w piątek Leszek Brzegowy z Prokuratury Okręgowej w Krakowie w rozmowie z PAP. Patryk P. miał 2,3 promila alkoholu we krwi, a 2,6 promila w moczu. Jeden z pasażerów miał z kolei 1,3 promila, a w moczu - 1,6 promila we krwi. Drugi pasażer - 1,4 we krwi oraz 1,2 promila w moczu. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci czterech młodych pasażerów były wielonarządowe obrażenia ciała, głowy i kręgosłupa.
- Gromadzony jest materiał dowodowy, który pozwoli ustalić, co było bezpośrednią przyczyną wypadku - wyjaśnił w rozmowie z Polskim Radiem prokurator okręgowy w Krakowie Rafał Babiński. - Będziemy odtwarzali prędkość i sposób poruszania się tego pojazdu. Po zebraniu dowodów akta sprawy zostaną przekazane biegłemu do wykonania opinii rekonstrukcyjnej. I dopiero ta opinia odpowie nam na pytania, które wszystkich interesują - mówił prokurator Rafał Babiński. Jak dodał, "przed wypadkiem kierowca wielokrotnie łamał przepisy, jadąc Alejami Trzech Wieszczów".
- Obraz z monitoringu wskazuje na naruszenie szeregu zasad, w tym przejeżdżania na czerwonym świetle przez skrzyżowania, ale przede wszystkim prędkości. Była ona całkowicie niedostosowana do warunków panujących na drodze. W miejscu, gdzie było ograniczenie do 40 km/h, wstępne ekspertyzy wskazują na trzykrotne, a może nawet większe przekroczenie dopuszczalnej prędkości - mówił prokurator. Według nieoficjalnych informacji, do których dotarło Polskie Radio, 24-latek, który prowadził pojazd, był znany policji i wymiarowi sprawiedliwości w związku z przeszłymi naruszeniami przepisów drogowych, których miał się dopuszczać.
Na nagraniu z monitoringu widać, że przed wypadkiem kierowca niemal potrącił pieszego. Małopolska policja wciąż szuka świadka, którego widać na filmie z monitoringu. - Dotychczas nie zgłosił się świadek, który próbował przejść w niedozwolonym miejscu - przekazał w czwartek Leszek Brzegowy z Prokuratury Okręgowej w Krakowie w rozmowie z Gazeta.pl.
Przypomnijmy, że rozpędzony samochód marki Renault koło godziny 3:00 w sobotę 15 lipca zjechał na nadbrzeże mostu Dębnickiego i zatrzymał się na murku oporowym pod mostem. Czwórka mężczyzn, która znajdowała się w środku pojazdu, zginęła na miejscu. Śledztwo toczy się w sprawie umyślnego naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym i nieumyślnego spowodowania wypadku. Nagranie udostępnione przez Urząd Miasta w Krakowie pokazuje, że auto poruszało się Alejami Trzech Wieszczów z bardzo dużą prędkością. Kierowca wpadł w poślizg, uderzył w słup sygnalizacji świetlnej oraz lampę oświetlenia ulicznego, a następnie zjechał, dachując, po schodach na Bulwar Czerwieński przy Wiśle.