"Fakty" TVN jako pierwsze opisały we wtorek historię pani Joanny. Według materiału kobieta poinformowała swoją lekarkę, że zażyła tabletkę poronną, a ta wezwała policję. Kobietę przetransportowano do szpitala. Jak przekazała stacja, funkcjonariusze mieli wejść do gabinetu ginekologicznego w szpitalu. Pacjentka powtarzała policjantom i policjantkom, że nikt jej nie pomagał - sama zamówiła tabletki w sieci i samodzielnie je zażyła. Mimo to zabrano jej laptop, a później także telefon. Kobiecie kazano się także rozebrać, kucać i kaszleć. Lekarz chciał wezwać kolejny patrol policji w związku z zabraniem rzeczy kobiety, lecz został postraszony karą za nieuzasadnione wezwanie służb. Jak później informowano, sąd uznał działania policji za niezgodne z prawem.
W czwartek policja udostępniła nagranie z rozmowy telefonicznej lekarki z policjantem. Lekarka przekazała służbom, że dostała telefon od swojej pacjentki. Joanna miała jej powiedzieć, że chce się zabić, bo dokonała aborcji.
W piątek na antenie Polsat News w związku ze sprawą głos zabrał minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Polityk przekazał, że prokuratura nie nadzorowała działań policji. - To były czynności związane z ratowaniem życia kobiety, która chciała popełnić samobójstwo, a nie były to działania w związku z tym, że chciała popełnić, czy popełniła aborcję - podkreślił. - Na tym polega pierwsze kłamstwo. Po drugie, nie mieliśmy do czynienia z lekarzem ginekologiem, a psychiatrą, u której zresztą ta pani się leczyła i zadzwoniła do lekarki w sytuacji desperacji, prosząc o pomoc - dodał. - Lekarka dzwoniła po to, by kobieta nie zabiła sama siebie - stwierdził minister.
Ziobro na antenie Polsat News zaznaczył także, że prokuratura pojawiła się w sprawie dopiero teraz. - Postępowanie prokuratury dotyczy wyjaśnienia w ogóle prawidłowości wszystkich tych działań, bo pojawiło się wiele informacji, że mamy do czynienia z jakimiś zachowaniami, które ze strony czy to służb, czy to pani doktor, czy ze strony policji były niewłaściwe. Więc prokuratura bada teraz wszystko to, co jest przedmiotem rozmaitych zawiadomień - powiedział prokurator generalny.
Ziobro podczas rozmowy nawiązał także do sprawy samobójstwa Barbary Blidy. - Funkcjonariusze weszli do domu i od tego czasu byli odpowiedzialni za jej bezpieczeństwo. Nie przeszukali, nie weszli do łazienki. Jak się skończyło, wszyscy wiemy i później przez lata mieli sprawy karne. Policjant w momencie, gdy bierze odpowiedzialność za osobę, jest odpowiedzialny za jej bezpieczeństwo - mówił Ziobro.
Jak pisaliśmy, Komenda Miejskiej Policji w Krakowie w środę przesłała do redakcji portalu Gazeta.pl oświadczenie oraz opublikowała je na swojej stronie. Można było tam przeczytać, że 27 kwietnia 2023 roku "na numer 112 zadzwonił lekarz psychiatra, zgłaszając, że jego pacjentka dzwoniła do niego, iż 'dokonała aborcji' i 'chce odebrać sobie życie'. Dyspozytor skierował do miejsca zamieszkania kobiety policję i pogotowie. Patrol policji na miejscu zastał zapłakaną kobietę, która krzyczała, odpowiadała na pytania w sposób chaotyczny i wyczuwalna była od niej woń alkoholu" - głosił początek oświadczenia.
Następnie policja opublikowała oświadczenie o dużo krótszej treści, z którego usunięto część podanych wcześniej informacji. Zniknęły między innymi wzmianki o tym, gdzie leczy się pani Joanna, czy też, że lekarze mieli utrudniać działania policji. "Policjanci starali się przeprowadzić te czynności w sposób niezakłócający pracy lekarzy, jednak z niewiadomych przyczyn spotkali się z dużymi utrudnieniami ze strony personelu medycznego, przez co policjanci nie mogli ich wykonywać zgodnie z obowiązującymi procedurami" - napisano w pierwotnej wersji oświadczenia.