Jak podał serwis RMF24, we wtorek jeden ze spacerowiczów zadzwonił pod numer alarmowy, zgłaszając, że w okolicy spadł niezidentyfikowany obiekt. Do zdarzenia doszło w lesie niedaleko stacji benzynowej w Trzebieniu (woj. dolnośląskie). Na miejsce przybyły policja i straż pożarna.
- Nie było poszkodowanych. Ze strony Państwowej Straży Pożarnej w działaniach brały udział dwa zastępy. Te działania polegały na wsparciu w poszukiwaniu drona - poinformował w rozmowie z RMF FM Aleksander Kucharczyk z Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej we Wrocławiu. Bezzałogowiec znajdował się kilkaset metrów od drogi. - Z relacji wojskowego wiemy, że to był zwiadowczy dron wojskowy - przekazał Aleksander Kucharczyk w rozmowie ze stacją. Jak podkreśla serwis, w wyniku zdarzenia nie doszło do eksplozji ani pożaru.
Dron został zabezpieczony przez wojskowych. Obecnie trwa ustalanie, do kogo należy maszyna i w jaki sposób znalazła się w lesie. Polsat News przekazał, że "wszelkie czynności zostały przekazane Żandarmerii Wojskowej". Niedaleko miejsca odnalezienia bezzałogowca, w Świętoszowie znajduje się poligon wojskowy. Z nieoficjalnych informacji wynika, że żołnierze amerykańscy ćwiczyli na poligonie, który znajduje się w pobliżu. Jak wynika z ustaleń reportera RMF FM, był to amerykański dron, który podczas szkoleń "uciekł" żołnierzom.
Lokalny portal istotne.pl przekazał w nocy z czwartku na piątek, że czytelnicy widzieli w Trzebieniu "trzy zastępy straży pożarnej, quada z OSP Trzebień oraz radiowóz policyjny". Poinformowano wówczas o "tajemniczym obiekcie".