Nadkomisarz Sylwester Marczak przekazał Informacyjnej Agencji Radiowej, że akcja ratunkowa trwała wiele godzin i zakończyła się około 3:00 w nocy z poniedziałku na wtorek. Rzecznik Komendy Stołecznej Policji podkreślił, że w nocy służby skupiały się przede wszystkim na udzielaniu pomocy. W kolejnym etapie zabezpieczano teren i zbierano wstępne informacje pod nadzorem prokuratora oraz Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.
Przez całą noc pracowało około 60 policjantów i strażaków. Służby pozostają na miejscu, aby specjaliści od wypadków lotniczych i kryminalistyki mogli spokojnie pracować dalej. Sylwester Marczak w rozmowie z dziennikarzami zaapelował do gapiów. - Mamy do wykonania kolejne czynności, będziemy przesłuchiwali kilkadziesiąt osób. Mamy dużo osób, które tu przyjeżdżają. Prosimy, aby osoby postronne zrezygnowały z takich wizyt - powiedział.
Rzecznik KSP odniósł się również do kwestii przyczyn katastrofy. - Byłbym niepoważny, gdybym mówił, jakie były przyczyny wypadku. W swoim czasie komisja i prokuratura będą podawały informacje na temat wypadku - zaznaczył i dodał, że "dzisiaj można powiedzieć, że są praktycznie zidentyfikowane wszystkie osoby". Funkcjonariusz podkreślił jednocześnie, że informacji w tej sprawie będzie udzielała prokuratura.
Do katastrofy w Chrcynnie niedaleko Nowego Dworu Mazowieckiego (woj. mazowieckie) doszło w poniedziałek wieczorem. Służby dostały zgłoszenie około godz. 19:40 o małym samolocie, który uderzył w hangar na lądowisku. W budynku znajdowali się ludzie, którzy schronili się tam przed burzą. Na pokładzie samolotu były trzy osoby, jedną z ofiar katastrofy jest pilot maszyny.
"W sumie poszkodowanych mamy 13 osób, z których 5 niestety poniosło śmierć. Poszkodowani trafili do szpitali: 4 w Warszawie, 2 w Płońsku, 2 w Ciechanowie. Dwóch pacjentów mamy w stanie ciężkim" - poinformował minister zdrowia Adam Niedzielski.