W poniedziałek dziennikarz śledczy Piotr Krysiak w mediach społecznościowych zamieścił informacje nt. Jarosława Jakimowicza. "Kilkanaście minut temu na polecenie dyrekcji Telewizyjnej Agencji Informacyjnej zablokowaliśmy kartę wejściową Jarosława Jakimowicza do wszystkich budynków telewizji w całym kraju" - miał przekazać jego rozmówca z TVP.
Według Krysiaka do wszystkich stanowisk, na których pracują ochroniarze, miała zostać przekazana informacja, aby pod żadnym pozorem nie wpuszczali prezentera na teren stacji, nawet gdyby sugerował, że zapomniał karty wejściowej. "Jakimowicz ostatni raz pojawił się w siedzibie TAI przy placu Powstańców Warszawy 14 lipca" - podkreśliło źródło Krysiaka, który napisał:
To chyba oznacza, że 'GWIAZDOR' stracił umowę z TVP. Jak dowiedziałem się nieoficjalnie 'publicysta' TVP nie ma pojęcia o decyzjach szefostwa TAI-u i utracie wejściówki.
Poprosiliśmy TVP o komentarz w tej sprawie. Czekamy na odpowiedź.
W poniedziałek zawieszono uczestnictwo Jarosława Jakimowicza we wszystkich programach produkowanych przez Telewizyjną Agencję Informacyjną. Taka decyzja została podjęta kilka dni po tym, jak odsunięto go od prowadzenia "W kontrze" w TVP Info. Wcześniej, w czerwcu, przestał pojawiać się w "Pytaniu na śniadanie". Tym samym aktor całkowicie znika z programów Telewizji Polskiej.
Według Wirtualnych Mediów zwieszenie Jakimowicza ma potrwać do czasu wyjaśnienia zarzutów, które stawiają mu jego współpracownicy z redakcji. "W związku z licznymi przykładami Pana nieprzyzwoitych zachowań, zwłaszcza wobec współpracujących z TVP Info kobiet, podjąłem decyzję o natychmiastowym zakończeniu współpracy z Panem. Pana postawa odbiega od obowiązujących w Spółce standardów oraz ogólnie przyjętych norm społecznych" - ma głosić pismo wysłane przez szefa TAI Michała Adamczyka do Jakimowicza, do treści którego dotarł portal.
- Nikt nie mógł z nim na dłużej wytrzymać, mnożyły się skargi od współgospodyń programu, od ekipy technicznej itd. Agnieszka Siewiereniuk-Maciorowska jest czwartą jego partnerką ekranową, dała radę z nim pracować zaledwie trzy miesiące. Anna Popek wytrzymała osiem miesięcy, Agnieszka Oszczyk - siedem miesięcy. Najdłużej, bo ponad rok, dała radę z nim pracować Magdalena Ogórek - powiedział Wirtualnym Mediom informator z Telewizyjnej Agencji Informacyjnej.
Przypomnijmy, podczas jednego z wydań programu "W kontrze" Jakimowicz skrytykował to, jak wyglądała Alison Moyet z duetu Yazoo w latach 80. - Miała z 19 lat i nie wyglądała najlepiej. Można powiedzieć zaniedbana dziewczyna - stwierdził, na co zareagowała (ówczesna) współprowadząca Agnieszka Oszczyk. - Zaniedbana dziewczyna? Ja tak nie uważam - odparła. - Ale ja tak uważam. Myślę, że to pomysł wielu młodych osób dzisiaj. Zaniedbanie to sposób na życie. Chcą pokazać, na jakim się jest buncie, bo im się nie chce walczyć o to, aby wyglądać lepiej - powiedział Jakimowicz.
Jarosław Jakimowicz pracuje w TVP od 2019 roku. Kiedy latem 2021 roku przed Krajową Radą Radiofonii i Telewizji toczyło się postępowanie ws. przedłużenia koncesji dla TVN24, prezenter postanowił zabrać głos i nazwał dziennikarzy TVN "szmaciarzami". W marcu kolejnego roku Komisja Etyki TVP orzekła, że tym samym naruszył on zasady etyki dziennikarskiej obowiązujące w Telewizji Polskiej. Komisja zajęła się również wpisem Jakimowicza dot. choroby żony dziennikarza Tomasza Sekielskiego. W orzeczeniu podkreślono, że:
Komisja potępia wypowiedzi kierowane do dziennikarzy TVN i ich rodzin, wyzwiska i życzenia niepowodzenia albo doznania choroby. Takie zachowanie nie może być akceptowane. Zdaniem Komisji komentarze pana Jakimowicza godzą w wizerunek Telewizji Polskiej. Komisja wskazuje, że dziennikarzy pracujących w Telewizji Polskiej powinny obowiązywać najwyższe standardy. Bycie dziennikarzem TVP to przywilej, ale i zobowiązanie. Prywatne wpisy, pozostawiane w mediach społecznościowych, winny być publikowane z najwyższą rozwagą.
W kwietniu tego roku ruszył proces karny Jarosława Jakimowicza, o czym poinformował Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. "Sąd Okręgowy w Krakowie zdecydował - rusza proces karny. Informujemy Państwa, że kilkuletnie działania naszej organizacji przyniosły zamierzony efekt. Rusza proces karny Jarosława Jakimowicza, komentatora obrzydliwych programów propagandowych w TVP, także prowadzonych wspólnie z Agnieszką Siewiereniuk-Maciorowską, która usłyszała kilka wyroków w związku rozpowszechnianiem tzw. fake news. (...) Decyzją Sądu Okręgowego w Krakowie w tym mieście toczył będzie się proces karny przeciwko Jarosławowi Jakimowiczowi, na sali sądowej zamiast prokuratora oskarżały będą go osoby, które atakował i krzywdził" - podkreślił OMZRiK.
W ostatnim czasie - jak podkreśla "Press" - na zachowanie aktora wpływały skargi ze strony współpracowników. - Jarosław Jakimowicz jest hejterem wobec społeczności LGBT i nie zdziwiłoby mnie, gdyby zachowywał się w nieodpowiedni sposób także wobec współpracowników i całej redakcji - powiedział portalowi Bart Staszewski z Fundacji Basta, która od dawna postulowała usunięcie Jakimowicza z TVP w związku z jego homofobicznymi wypowiedziami na antenie. Aktywista zapowiedział złożone czterech wniosków do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji w związku wypowiedziami Jakimowicza w programie "Jedziemy" Michała Rachonia. - Mamy nadzieję, że KRRiT podejmie kroki wobec TVP. To, że Jakimowicz został zawieszony w programach tej telewizji, nie zdejmuje z niej odpowiedzialności za jego słowa wypowiedziane na antenie. Dopóki nie zobaczę Jarosława Jakimowicza na medialnym bezrobociu, nasza Fundacja nie złoży broni. Będzie dalej składać skargi i wnioski do KRRiT - zapowiedział Staszewski.
W poniedziałek Pomponik opublikował oświadczenia Jarosława Jakimowicza. W jednym z nich aktor poinformował, że "całkowicie rezygnuje z pracy w TVP Info". "W związku z sytuacją z którą od 2 miesięcy muszę się mierzyć ja moja rodzina dziękuję za 4 lata współpracy w programie 'Jedziemy' jako komentator. Nie muszę chyba nikogo przekonywać o swoim zaangażowaniu, lojalności i dobrej pracy, którą wykonywałem dla programu 'Jedziemy' angażując się w pracę całym sercem. Moją domeną była zawsze szczerość. Nigdy nikt nie przekonywał mnie do jakichkolwiek wypowiedzi, one zawsze płynęły z mojego serca, przekonań i chęci walki o wartości chrześcijańskie" - napisał.
Od 4 lat, czyli od daty mojego przyjścia do Telewizyjnej Agencji Informacyjnej środowisko show-biznesu oraz środowisko artystyczne wykazały się ogromnym ostracyzmem w stosunku do mnie, przez co straciłem pracę w telewizji, kinie i teatrze. (...) 2 miesiące temu obniżono mi 4-krotnie wynagrodzenie w Waszym programie 'Jedziemy"' Zmniejszono je 2-krotnie w stosunku do warunków, na jakich zostałem zatrudniony w Telewizyjnej Agencji Informacyjnej
- stwierdził Jakimowicz.