Politycy przestraszyli się "maliniarzy"? Wystąpienia w bastionie PiS odwołane. "Mieli gnój przywieźć"

Zarząd Powiatu w Kraśniku podjął decyzję o odwołaniu części oficjalnej corocznego Festiwalu Maliniaki w Urzędowie. Zdaniem urzędników chodzi o pokazanie solidarności plantatorom, w związku z ich trudną sytuacją. Wiele jednak wskazuje na to, że działacze PiS nie przyjechali w obawie przed gniewem rolników. - Mieli gnój przywieźć i wyrzucić pod sceną. Pogłoski chodziły, że miała być rozróba. Traktorami mieli wpaść - powiedział w rozmowie z Wirtualną Polską jeden z mieszkańców powiatu.

Plantatorzy malin od tygodni zmagają się z tragiczną sytuacją swojej działalności, spowodowaną w głównej mierze zwiększonym importem owoców z zagranicy. W ubiegłym roku za kilogram malin w skupie mogli dostać około 20 zł. W tym są to zaledwie cztery złote. Plantatorzy z województwa lubelskiego rozpoczęli protesty 26 czerwca. Rolnicy zablokowali drogi i organizowali demonstracje, manifestując swoje niezadowolenie z niskiej ceny skupu malin, która sprawiła, że produkcja tych owoców powoli staje się nieopłacalna.

Zobacz wideo "Oszuści, oszuści!". Witek: Za chwileczkę skorzystam z uprawnień regulaminowych

Politycy PiS nie wystąpili na Festiwalu Maliniaki. "Miała być rozróba"

Tegoroczny Festiwal Maliniaki odbył się w czasie trwania protestów plantatorów. Wielu z nich pochodzi z regionu, w którym od lat odbywa się impreza. Co roku na to wydarzenie zjeżdżali też politycy PiS, aby wręczyć nagrody i wyróżnienia. W tym roku jednak Zarząd Powiatu w Kraśniku zrezygnował z oficjalnych przemówień oraz wystąpień działaczy. W mediach społecznościowych Starostwa Powiatowego pojawił się komunikat, w którym wyjaśniono, że przyczyną rezygnacji z części oficjalnej jest wyrażenie solidarności z rolnikami. "W związku z sytuacją na rynku owoców miękkich, a także w ramach solidarności z plantatorami z terenu naszego powiatu, Zarząd Powiatu w Kraśniku podjął decyzję o odwołaniu części oficjalnej tegorocznego Festiwalu Maliniaki" - czytamy na Facebooku. 

Zdaniem miejscowych rzeczywistą przyczyną odwołania wystąpień polityków jest strach PiSu przed gniewem rolników. - Mieli gnój przywieźć i wyrzucić pod sceną. Pogłoski chodziły, że miała być rozróba. Traktorami mieli wpaść - mówili mieszkańcy sąsiadującej z Urzędowem Wierzbicy w rozmowie z dziennikarzem Wirtualnej Polski

Rolnicy wściekli na państwo. "Chłopy wyjdą na ulicę"

Na początku lipca minister rolnictwa Robert Telus spotkał się w siedzibie resortu m.in. z przedstawicielami plantatorów malin. Minister zdecydował, że w związku z wyjątkowo trudną sytuacją w województwie lubelskim rozpoczęty zostanie skup interwencyjny. Plantatorzy jednak nie poczuli się uspokojeni tymi zapewnieniami. 

Zostaliśmy oszukani w bezczelny i chamski sposób, szczególnie ja, która jeździłam do ministerstwa. Pan wiceminister Marcin Romanowski powiedział mi, że cena kilograma malin to będzie 6,50 zł. Uspokoiłam się, że będzie można odrobinę pieniędzy odzyskać. I już dzisiaj wiem, że wcale nie będzie 6,50 zł. Jest 4,50 zł. A ja muszę dziewczynom zapłacić, co u mnie zrywają. Co ja im powiem, że dam wam 1 zł? To ja ludzi znieważę

- powiedziała w rozmowie z Wirtualną Polską plantatorka malin z Chruśliny. W związku z brakiem poprawy sytuacji na rynku mieszkańcy Lubelszczyzny zgodnie stwierdzili, że protesty rolników tak szybko się nie skończą. - Panie, żniwa jak przyjdą, to chłopy wyjdą na ulice, poblokują wszystko - mówił jeden z mieszkańców regionu.

Więcej o: