W kwietniu Radio ZET poinformowało, że do prokuratury wpłynęło zawiadomienie rodziny pacjentki, która zmarła, czekając na miejsce na OIOM-ie w szpitalu w Legnicy. W piśmie stwierdzono, że Stanisław Witek od miesięcy przebywa na oddziale intensywnej terapii, mimo że - jak wskazano - powinien zostać objęty leczeniem paliatywnym.
W poniedziałek rozgłośnia podała, że mąż Elżbiety Witek pod 26 czerwca miał zostać przeniesiony na Oddział Paliatywny Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Legnicy. Poinformowała o tym adwokatka córki zmarłej kobiety w piśmie skierowanym do sądu.
Konieczne jest przeprowadzenie dowodu z opinii biegłych w zakresie tego, czy stan zdrowia Stanisława Witka uległ zmianie i czy decyzja o jego przeniesieniu z Oddziału Intensywnej Terapii została podjęta w najwcześniejszym możliwym terminie
- napisała adw. Kinga Dagmara Siadlak. "Mając na względzie powyższe, konieczne jest przeprowadzenie - w ramach postępowania przygotowawczego - następujących dodatkowych czynności: uzyskanie dokumentacji lekarskiej dotyczącej stanu zdrowia Stanisława Witka od czasu jego przyjęcia na Oddział Intensywnej Terapii do czasu jego przeniesienia, przesłuchanie personelu szpitala (lekarzy i pielęgniarek), uzyskanie opinii biegłych, uzyskanie informacji od szpitala, ilu pacjentów (w czasie przebywania Stanisława Witka na Oddziale Intensywnej terapii) uzyskało odmowę przyjęcia na ten oddział z uwagi na brak miejsc" - podkreśliła prawniczka, którą cytuje Radio ZET.
Dziennikarze rozgłośni potwierdzili w kilku źródłach informację o przeniesieniu męża marszałkini Sejmu na oddział paliatywny. Wojewódzki Szpital Specjalistyczny w Legnicy, powołując się na ochronę danych osobowych pacjenta, odmówił komentarza w tej sprawie. Podobnie jak reprezentujący Elżbietę Witej Prawnik.
Dziękuję bardzo za Panów pytania. Niestety wkraczają one w prywatną sferę życia Państwa Witek, która chroniona jest w sposób szczególny zarówno na gruncie przepisów rangi ustawowej, w tym Kodeksu cywilnego, jak i także samej Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej
- napisał mec. Maciej Zaborowski. "W związku z powyższym nie będziemy udzielać jakichkolwiek informacji o kwestiach związanych ze stanem zdrowia Pana Stanisława Witek oraz samym przebiegiem leczenia. Proszę uprzejmie o uszanowanie prawa do prywatności zarówno Pani Elżbiety Witek, jak i pozostałych członków rodziny" - podkreślił adwokat.
W kwietniu Radio ZET opisało okoliczności leczenia Stanisława Witka, męża marszałkini Sejmu, w szpitalu w Legnicy. Do prokuratury w Legnicy wpłynęło zawiadomienie rodziny pacjentki, która zmarła, czekając na miejsce na oddziale intensywnej terapii w tym szpitalu. W piśnie rodzina zmarłej stwierdziła, że mąż polityczki od wielu miesięcy przebywa na oddziale, a powinien być objęty leczeniem paliatywnym. Elżbieta Witek w oświadczeniu opublikowanym w mediach społecznościowych podkreśliła, że jej mąż od dwóch lat jest w ciężkim stanie zdrowotnym wymagającym ciągłej interwencji szpitalnej. Zaznaczyła, że nigdy nie zabiegała o specjalne traktowanie małżonka, a wszystkie decyzje dotyczące leczenia pozostawiła lekarzom. Zapowiedziała również wystąpienie na drogę prawną w sprawie publikacji. W swoim oświadczeniu marszałkini Sejmu stwierdziła także, że odbyła z dziennikarzami Radia ZET - Radosławem Grucą i Mariuszem Gierszewskim - godzinną rozmowę, w której wyjaśniła wszystkie okoliczności. Grupa Eurozet potwierdziła, że do takiej rozmowy doszło, jednak - jak podkreślił rzecznik Michał Aleksandrowicz - polityczka nie zgodziła się na zacytowanie żadnej wypowiedzi. Nie odpowiedziała także na pytania złożone na piśmie.
- Były ośrodki, które mogły rehabilitować intensywnie takiego pacjenta, jak mój mąż, ale musiałby być na własnym oddechu, a nie pod respiratorem. Oddałabym wszystko, żeby go stamtąd zabrać, żeby mógł samodzielnie oddychać. Czekam na dzień, kiedy usłyszę od lekarza, że będę mogła go przenieść - mówiła później Elżbieta Witek. Jak dodała, już kiedyś po długim pobycie na takim oddziale Stanisław Witek wrócił do zdrowia. - To było dziewięć lat temu. Wydawało się, że szanse na powrót do zdrowia są niewielkie, mąż pozostawał w śpiączce. Przeżywaliśmy straszny dramat. Okazało się jednak, że udało się go wybudzić - zaznaczyła.
***