"Byłem członkiem sekty". Archidiecezja Warszawska wszczyna dochodzenie ws. dwóch księży

Archidiecezja Warszawska poinformowała o wszczęciu dochodzenia ws. dwóch duchownych. Ma to związek m.in. ze wpisem jednego z mieszkańców stolicy, który twierdzi, że przez kilka lat był "członkiem sekty". "Zaangażowanie we Wspólnotę doprowadziło do zerwania wszelkich przyjaźni z osobami spoza sekty oraz ograniczyło kontakty z rodziną. Po roku zacząłem wpadać w stany depresyjne" - opisywał mężczyzna. Jeden z księży przekonuje, że doszło do pomówienia.

Na początku lipca mieszkaniec Warszawy Paweł Kostowski opublikował oświadczenie na Facebooku, w którym stwierdził, że "przez 6 lat był członkiem sekty ks. Łukasza Kadzińskiego". Ks. Łukasz Kadziński to duchowy opiekun Fundacji Dobrej Edukacji "Maximilianum". Jak czytamy na stronie fundacji, skupia ona wokół siebie "rodziny zdecydowane prowadzić życie w duchu katolickim i patriotycznym". "Początkowo było to "Szearijt" (od Reszty Izraela - Iz 1,9), później Fundacja Maximilianum. Jednak przez większość czasu funkcjonowaliśmy bez nazwy, nazywając swoją organizację Wspólnotą" - wyjaśnił autor wpisu. "We Wspólnocie władzę absolutną sprawował ks. Łukasz. Wszystko zależało od jego humorów. Przeważnie złych. Uzurpował sobie władzę najpierw proboszcza, potem biskupa, a w końcu papieża" - pisał Paweł Kostowski na Facebooku na początku lipca.

Zobacz wideo Dorian opuszcza rodzinne Śliwice. "Boję się, że nasze drogi się rozejdą" ["Jesteśmy rodziną" - odc. 5. "Dorian"]

"Na polecenie Pasterza budowaliśmy nielegalne kaplice co najmniej w trzech miejscach. Był tam przechowywany Najświętszy Sakrament bez zgody i wiedzy władz kościelnych. (...) Kiedy Pasterz miał fazę charyzmatyczną, udzielał Komunii Świętej na rękę, a podczas rekolekcji dawał Najświętszy Sakrament świeckim do trzymania w rękach i "adorowania" w ten sposób. Gdy miał fazę tradycjonalistyczną czytał prywatne objawienia o tym, że od przyjmowania Najświętszego Sakramentu na rękę robi się "czarna łapa" i kazał ludziom przejść na kolanach kilka metrów, zanim udzielił im Komunii Świętej do ust" - czytamy. Według Kostowskiego ks. Kadziński miał "wspierać" zawieszonego ks. Piotra Natanka, który miał też "odprawiać niegodziwe Msze" w "nielegalnych kaplicach".

We wpisie czytamy również, że ks. Kadziński miał kontrolować "każdy, najdrobniejszy aspekt życia wspólnoty (np. rodzaj obrusu na stole) oraz życia poszczególnych jej członków". "Robił awantury o to, że ktoś czytał książkę albo oglądał film bez jego pozwolenia. Wraz z Radą Wspólnoty decydował o tym, gdzie członkowie mogą podjąć pracę, jaki kierunek studiów rozpocząć oraz rozbijał i aranżował związki. Aranżowane związki pomogły niektórym osobom rozstać się z sektą ks. Kadzińskiego. Np. M. była zmuszana do zerwania ze swoim chłopakiem, ponieważ ten nie chciał angażować się we Wspólnotę. Nie zgodziła się, więc ją wyrzucili" - napisał były członek wspólnoty.

"Byliśmy poddani totalnej kontroli"

Kostowski twierdzi, że mieszkał w różnych Domach Wspólnoty należących do organizacji. "Zawsze dzieliłem pokój z kimś, ale i tak w dowolnej chwili Odpowiedzialny mógł przyjść i kazać nam przeprowadzić się na najbliższą noc do innego pokoju. Bez żadnego wyjaśnienia. Podejmowaliśmy bardzo dużo obowiązkowych aktywności, z których większość była zupełnie bezsensowna. Przez cały czas byłem przemęczony i niewyspany. Potrafiłem zasnąć na siedząco, na stojąco, a nawet idąc" - przekazał. "Byliśmy poddani totalnej kontroli. Każda rozmowa w pokoju mogła być podsłuchana przez osobę wyższą w hierarchii. Czasami Odpowiedzialny wpadał niespodziewanie do pokoju i krzyczał, że nie podoba mu się, co mówimy" - przekonywał.

Autor wpisu podkreślał, że "zaangażowanie we Wspólnotę doprowadziło do zerwania wszelkich przyjaźni z osobami spoza sekty oraz ograniczyło kontakty z rodziną". "Po roku zacząłem wpadać w stany depresyjne. Apogeum złego samopoczucia nastąpiło po ok. 4 latach od pierwszego kontaktu ze Wspólnotą. Pasterz i Animatorzy wmawiali mi, że wolą Bożą jest moje dalsze mieszkanie w Domu Wspólnoty. Każda modlitwa, myśl i uczucie we mnie wskazywało, że jest inaczej. Często leżałem wtedy jak sparaliżowany na łóżku i nie mogłem się ruszyć" - relacjonował. Stwierdził również, że "opuszczenie Wspólnoty w zgodzie jest prawie niemożliwe" i "w całej historii tej sekty takie przypadki można policzyć na palcach jednej ręki".

"Członkowie Wspólnoty doczekali się licznego potomstwa. Małżeństwa mają od 5 do 9 dzieci, co obecnie przekłada się na około setkę dzieci w wieku poniżej 18. roku życia. W związku z tą okolicznością podjęto wysiłki, żeby zorganizować w sekcie nauczanie domowe. Powołano w tym celu Fundację Dobrej Edukacji Maximilianum, która służy jako narzędzie do prezentowania się w mediach i wyłudzania publicznych pieniędzy. (...) Ważne źródło finansowania Wspólnoty stanowią subwencje oświatowe oraz opłaty pobierane od rodziców. Poziom nauczania jest niski, ale dzięki temu modelowi dzieci są zupełnie odizolowane od świata zewnętrznego" - uważa Kostowski. Autor wpisu wspomniał też we wpisie o udziale we wspólnocie innego duchownego - ks. Jacka Gomulskiego.

Archidiecezja Warszawska wszczyna dochodzenie

"Publikacja dotycząca mojej działalności duszpasterskiej, zawierająca treści, które uważam za pomówieniowe, stała się już podstawą zawiadomienia, jakie skierowałem do Prokuratury Okręgowej w Płocku. Dotyczy ono także innych, wcześniejszych zdarzeń i podejmowanych w stosunku do mnie działań. Oczekując czynności prokuratury, będę unikał komentarzy w tej sprawie. Jednocześnie jednak oświadczam, iż czuję się pokrzywdzony w tej sprawie" - przekazał przed kilkoma dniami portalowi DoRzeczy.pl ks. Łukasz Kadziński. Zawiadomienie do prokuratury złożył też ks. Gomulski, nazywając niektóre z zarzutów Kstowskiego "insynuacjami".

Komunikat w tej sprawie wydał we wtorek ks. Przemysław Śliwiński, rzecznik Archidiecezji Warszawskiej. "Archidiecezja Warszawska rozpoczęła dochodzenie dotyczące działalności księży Łukasza Kadzińskiego i Jacka Gomulskiego. Opublikowane w ostatnim czasie w mediach relacje byłych członków wspólnot przez nich prowadzonych każą raz jeszcze skrupulatnie zbadać prawidłowość ich działania i zweryfikować stawiane zarzuty" - czytamy. "Wszystkie osoby uznające się za pokrzywdzone albo posiadające wiedzę o wspólnotach prosimy o kontakt z Delegatem Biskupa, ks. Michałem Turkowskim – tel. 662 665 975, e-mail biurodelegata@mkw.pl" - dodał rzecznik. 

Więcej o: