Iwona Wieczorek zaginęła 17 lipca 2010 roku po tym, jak wyszła z klubu w Sopocie, w którym pokłóciła się ze znajomymi. Postanowiła wówczas sama wrócić na pieszo do domu w Gdańsku. Do przejścia miała około sześciu kilometrów. Po raz ostatni kamera nagrała 19-latkę w Gdańsku Jelitkowie, przy wejściu na plażę numer 63. Od 13 lat śledczym nie udało się ustalić, w jaki sposób doszło do zaginięcia młodej mieszkanki Gdańska.
Do historii Iwony Wieczorek w rozmowie z "Faktem" odniósł się także ojciec Anastazji, która została zamordowana na wyspie Kos. Jak zaznaczył, o sprawie 19-latki wielokrotnie słyszał i zastanawiał się nad losem zaginionej. Myśli te miały wrócić szczególnie podczas sześciu dni poszukiwań jego własnej córki w Grecji. Ciało Anastazji zostało znalezione 18 czerwca i według ustaleń śledczych, 27-latka przed śmiercią została zgwałcona. Oskarżony o porwanie, zgwałcenie i zamordowanie Polki został 32-letni Salahuddin S.
- Najgorsza prawda jest lepsza niż żadna. My ciało naszej córki mamy, a mama Iwony już tyle lat czeka w niepewności. Myślałem o tej sprawie wielokrotnie, także wtedy, gdy poszukiwaliśmy naszej Anastazji i baliśmy się, że nigdy jej nie odnajdziemy - powiedział Andrzej Rubiński dziennikarzom "Faktu".
- Bardzo współczuję mamie Iwony, tyle lat czeka na wyjaśnienie tej sprawy. Słyszałem jak mówiła, że straciła nadzieję na odnalezienie córki żywej, ale chciałaby ją znaleźć, by móc pochować, ja to rozumiem, jeszcze raz powiem, najgorsza prawda jest lepsza niż żadna - dodał ze smutkiem ojciec Anastazji i podkreślił, że obie rodziny "wiele łączy".