Siostra Kamila z Częstochowy była maltretowana przez ojczyma. "Bił mnie. Rzucał mną o szafę"

W programie telewizji TVN "Uwaga" 26-letnia Magdalena, przyrodnia siostra skatowanego na śmierć Kamila z Częstochowy, przyznała, że w dzieciństwie także była maltretowana przez ojczyma. - Bił mnie i mamę. Rzucał mną o szafę - mówiła. Według danych z przekazów medialnych, zgromadzonych przez fundację "Dajemy dzieciom siłę", tylko od zeszłego roku w polskich rodzinach skatowano co najmniej 30 dzieci.

8-letni Kamil z Częstochowy na początku kwietnia trafił do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka. Chłopiec został skatowany przez swojego ojczyma. Mężczyzna przypalał dziecko papierosami, oblewał wrzątkiem i kładł na rozgrzanym piecu. Mimo wysiłków lekarzy chłopca nie udało się uratować. Kamil zmarł w szpitalu 8 maja. Sprawa zabójstwa odbiła się szerokim echem, nie tylko przez wzgląd na brutalność przestępstwa. Po tragedii rozpoczęła się także głośna dyskusja na temat krzywdy jakiej, przez niewystarczającą ochronę ze strony państwa, doświadczają corocznie tysiące dzieci w Polsce.

Zobacz wideo "Skala przemocy wobec dzieci rośnie od 2019 roku"

Siostra Kamila z Częstochowy opowiedziała o swoim dzieciństwie. Była maltretowana przez ojczyma

- Nie życzę żadnemu dziecku takiej krzywdy, każde dziecko musi mieć kochająca rodzinę. Mam żal do matki Kamila i Fabiana. Taka matka nie powinna mieć dzieci - mówiła na początku kwietnia w rozmowie z dziennikiem "Fakt" 26-letnia Magdalena, przyrodnia siostra braci z Częstochowy (mają tego samego ojca Artura, który próbował odzyskać prawa rodzicielskie do Kamila, gdy ten jeszcze żył i chce odzyskać prawa rodzicielskie do Fabiana). Kobieta o istnieniu braci dowiedziała się zaledwie dwa lata temu. Tłumaczyła, że podejmowała próby powstrzymania przemocy w domu chłopców. W niedawno wyemitowanym programie telewizji TVN "Uwaga" opowiedziała także o swoim trudnym dzieciństwie. Magdalena, podobnie jak jej rodzeństwo, była bita i maltretowana przez ojczyma (już nieżyjącego). 

- Partner mamy mieszkał z nami. Bardzo dużo pił. A jak pił, to nie był sobą. Bił mnie i mamę. Rzucał mną o szafę. Wolałam się tułać po ulicach niż wrócić do domu i znowu dostać - wspominała. Ostatecznie trafiła do domu dziecka. - W placówce spędziłam 10 lat. Tęskniłam za mamą. Patrzyłam przez okno, krzyczałam za nią, jak wiedziałam, że przyjedzie - opowiadała Magdalena.

Matka Magdaleny powiedziała córce: Też byłam bita

Po wielu latach Magdalena postanowiła spotkać się ze swoją matką, której zadała pytanie o ojczyma: - Dlaczego z nim byłaś tyle lat, skoro wiedziałaś, jaki jest? Nadużywał alkoholu, z siekierą biegał po podwórku - pytała kobieta. W odpowiedzi jej matka przyznała, że sama jako dziecko doznała przemocy. - Nikt na to nie miał wpływu. Ja też byłam bita. Nie miał mi po prostu kto pomóc. Matka też piła. Poznałam ją, jak miałam 12 lat. Wychowywała mnie babcia. W moim domu też była przemoc i też uciekałam - wyznała kobieta.

Czy w Polsce są szanse na zmianę prawa w zakresie ochrony dzieci?

- W Polsce próbujemy chronić dzieci. Mamy tylko zręby systemu ich ochrony. Są sprawy, gdzie w ogóle nie pyta się dzieci o ich wersję wydarzeń. Tak było m.in. w sprawie Kamila z Częstochowy. Nie rozmawiano z nim - przyznała w rozmowie z dziennikarzem "Uwagi"  Renata Szredzińska z fundacji „Dajemy dzieciom siłę". Według danych zgromadzonych przez fundację zaledwie od zeszłego roku w polskich rodzinach zostało skatowanych co najmniej 30 dzieci. Dane te pochodzą jedynie z przekazów medialnych, w związku z czym realnych przypadków może być znacznie więcej. Cztery lata temu ta sama fundacja proponowała wprowadzenie zmian, na kształt brytyjskiego prawa, które mogłyby pomóc w ograniczeniu przypadków śmiertelnych wynikających z przemocy domowej. - Czuję, że nie daliśmy rady jako państwo i jako dorośli. Przechodzimy obojętnie obok tych wydarzeń i dalej nic się nie dzieje - podkreśliła Renata Szredzińska.

Po śmierci 8-letniego Kamila wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski, wraz z organizacjami zajmującymi się udzielaniem pomocy ofiarom przemocy, przygotował projekt nazwany "ustawą Kamilka z Częstochowy". Projekt trafił do Sejmu 12 maja. Zakłada nie tylko szczegółową analizę każdego przypadku śmierci dziecka na skutek przemocy, ale także obowiązkowe szkolenia pracowników socjalnych, kuratorów sądowych oraz sędziów rodzinnych, którzy - według opinii publicznej - mieli możliwość zapobiec tragedii chłopca. - Przypadek Kamila jest znamienny. Był w jego rodzinie asystent rodziny, nadzór kuratorski, pracownicy socjalni, a dziecko nie żyje. Takich przypadków możemy uniknąć - podkreśliła dr Anna Krawczak w rozmowie z TVN.

Jesteś świadkiem przemocy lub masz podejrzenia, że komuś dzieje się krzywda? Osoby, które mieszkają w sąsiedztwie osób, które podejrzewają o stosowanie przemocy, powinny pomóc potencjalnym ofiarom na kilka sposobów. Warto reagować zwłaszcza wtedy, gdy: słyszysz awantury, krzyki, płacz lub nietypowe hałasy. Świadkowie przemocy mogą porozmawiać z osobą krzywdzoną i zaoferować jej pomoc lub bezpośrednio zgłosić swoje podejrzenia na policję, do Ośrodka Pomocy Społecznej lub na "Niebieską Linię", dzwoniąc pod numer 800 12 00 02.

Warto pamiętać, że osoba krzywdzona często kryje sprawcę ze wstydu lub strachu - to jednak nie powinno zniechęcać do działania. "Namawiamy do przyjrzenia się takim sytuacjom i udzielenia pomocy w celu przerwania przemocy. Weźmiesz wtedy udział w bardzo ważnym etapie przeciwdziałania przemocy - w interwencji. Twoja interwencja może zapoczątkować proces wychodzenia z przemocy osoby pokrzywdzonej, ale przede wszystkim może pomóc zapewnić jej bezpieczeństwo" - apeluje "Niebieska Linia".

Więcej o: