Śledztwo ws. oszustw "na policjanta", których ofiarą padły znane aktorki, trwa od ponad dwóch lat. Jak podaje tvnwarszawa.pl, do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa trafił w czerwcu akt oskarżenia. Zostało nim objętych trzech mężczyzn: Grzegorz L., Rafał Ł. oraz Marcin M. Mężczyźni nie byli jednak bezpośrednimi sprawcami.
- Za zaoferowane im pieniądze założyli rachunki bankowe, a także zarejestrowali karty SIM oraz założyli adresy skrzynek e-mail, które następnie za ich wiedzą zostały użyte w przestępczym procederze - mówił w rozmowie z tvnwarszawa.pl prok. Szymon Banna z Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Oskarżonym grozi za to do ośmiu lat więzienia. - Postępowanie przygotowawcze w tej sprawie jest kontynuowane, sukcesywnie jest gromadzony materiał dowodowy - dodał Szymon Banna.
O oszustwach "na policjanta" pisała w czerwcu Hanna Dobrowolska w ramach cyklu "Oskarżam" w Gazeta.pl. Dziennikarka przypominała, że o telefonach od oszustów informowały publicznie przed dwoma laty m.in. Lara Gessler, Anna Lewandowska i Agnieszka Hyży, które jednak nie dały się oszukać.
"Próbowano mnie oszukać przez telefon. Pan się podał za policjanta, legitymował się, mówił, że jeśli mu nie wierzę, mogę wcisnąć 'gwiazdkę', a później 112 i się połączę z policją (…) mówił, że jest z komendy przy Wilczej, ja mu powiedziałam, że akurat jestem obok i mogę wpaść. Pan absolutnie się nie dawał przekonać, mówił, że to trzeba w tej chwili, bo mam telefon na podsłuchu, ludzie mnie obserwują i próbują mi się włamać na konto. Ja się nie dałam nabrać" - opisywała Gessler.
"Ale nie wszystkie gwiazdy show-biznesu były tak czujne. Są takie, które oddały oszustom pieniądze i dziś mają status pokrzywdzonych w śledztwie prowadzonym przez warszawską prokuraturę okręgową. Dlatego nie podajemy ich nazwisk" - pisała Hanna Dobrowolska. 50-letnia aktorka przekazała przestępcom niemal 500 tys. zł, z kolei 24-letnia wokalistka - 100 tys. euro. Pieniądze oszustom dały również córki wybitnego polskiego aktora i czołowego polskiego reżysera.
"Przekazanych lub przesłanych pieniędzy próżno później szukać. Trafiają one od kuriera do pośrednika, a następnie do kilku innych członków dobrze zorganizowanej siatki, by następnie znaleźć się w rękach osób zarządzających procederem. Szefowie grupy przestępczej ukrywają się zazwyczaj za granicą, co minimalizuje ryzyko wpadki. Śledztwa w takich sprawach trwają latami" - opisywała Hanna Dobrowolska.