Robert Ciecieląg pracował w przychodni przy ul. Romera na warszawskim Ursynowie. W zeszły poniedziałek miał dostać ataku serca. "Tego dnia doktor przyszedł do pracy wcześnie rano. W pewnej chwili poczuł się źle, wiedział, że może to być zawał serca" - podaje haloursynow.pl. Portal podkreśla, że w gabinecie lekarza znaleziono rozsypane tabletki i rozlaną wodę. Roberta Ciecieląga znalazł pacjent. Medyk leżał na podłodze. Mimo natychmiastowej pomocy ratowników życia lekarza nie udało się uratować.
"Z głębokim smutkiem przyjęliśmy wiadomość o nagłej śmierci lekarza Roberta Ciecieląga - niezwykle cenionego i empatycznego człowieka o wielkim sercu" - czytamy na stronie Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej Warszawa-Ursynów.
Jak podkreśla haloursynow.pl, w przeszłości Robert Ciecieląg chciał studiować astronomię. Ostatecznie jednak postanowił pójść w ślady ojca i został lekarzem. - Najważniejsze [w pracy lekarza - red.] jest to, aby pacjent wyszedł zadowolony, z poczuciem, że ktoś się nim zaopiekował - mówił dziesięć lat temu. "Ta idea przyświecała mu do końca swojej misji" - podkreśla ursynowski portal.
Robert Ciecieląg pracował w przychodni przy ul. Romera od 29 lat. W środę odbędzie się pogrzeb medyka.
***