- Od kilku dni nie ma ważniejszej sprawy w greckich mediach. Brutalne morderstwo 27-letniej Anastazji na wyspie Kos wstrząsnęło tamtejszą opinią publiczną. Młode kobiety mówią wprost o strachu w obliczu zbrodni, o którą podejrzewani są migranci z Bangladeszu i Pakistanu - powiedziała prezenterka Edyta Lewandowska, która w ten sposób zapowiedziała materiał zatytułowany "Strach po morderstwie Polki". Następnie głos oddała korespondentce, która została wysłana na Kos.
Reporterka przekazała, że na wyspie nadal jest dużo turystów, jednak da się zauważyć niepokój, a nawet strach po brutalnym zabójstwie 27-letniej Polki. Lęk miał paść głownie na "młode kobiety pracujące w ośrodkach hotelowych, które nie mają tu rodziny ani znajomych" - stwierdził reporter TVP. Dalej przyznał, że pracownicy hotelu, w którym pracowała Anastazja, są w żałobie i nie chcą udzielać wywiadów.
- Do tej pory Kos uchodził za raj na ziemi. Nie przeszkadzała nawet niewielka odległość od Turcji i dający się we znaki kryzys migracyjny. Władzom wyspy zależy, by nic się w tej sprawie nie zmieniło, a polityczna poprawność każe udawać, że brutalny mord, to tylko pojedynczy incydent - stwierdził Tomasz Jędruchow, nie podając jednak przykładów podobnych zdarzeń, do których miało dochodzić na wyspie.
Dzień później, w środę 21 czerwca pojawił się zaktualizowany materiał o tym samym tytule. Tym razem tematem była analiza "artykułów w greckich mediach, gdzie pojawiają się wypowiedzi innych kobiet, którym groziło niebezpieczeństwo ze strony migrantów". Kos ma być też rzekomo "kolejnym miejscem w Europie, gdzie uchodźców obawiają się turyści, jak i mieszkańcy". Następnie w materiale pokazana jest próba porwania dziewczynki we Francji czy historia mężczyzny, który miał zdobyć schronienie u niemieckiej rodziny, a następnie zaatakował córkę małżeństwa.
Następnie pokazane zostają statystyki, według których najwięcej gwałtów zgłaszanych jest we Francji, Niemczech i Szwecji. Polska oczywiście ma się plasować na 13. miejscu - które na grafice pokazane jest jako ostatnie. Nie wiadomo, ile krajów objęły statystyki, na które powołało się TVP.
Następnie "Wiadomości" zaprezentowały materiał dotyczący uchodźców. "Europa pod naporem nielegalnej imigracji" zaczyna się od nagrania z Francji, na którym "ciemnoskóry mężczyzna próbuje uprowadzić kilkuletnią dziewczynkę", atakując także 70-letnią babcię dziecka. Jak zaznaczono, mężczyzna miał być znany policji, a mimo tego "nadal przebywał na wolności". Następnie pokazane są nagrania z Hiszpanii i Holandii, które mają być dowodem "coraz częstszych ataków" ze strony uchodźców pochodzących rzekomo z Afryki. Oczywiście nie wiadomo, czy nagrania na pewno przedstawiają imigrantów, a nie mieszkańców danych krajów.
Później wypowiedział się europeista z KUL, który uważa, że do sytuacji tych doprowadziła polityka zachodnich krajów Unii Europejskiej. Jej konsekwencją ma być "zwiększenie zagrożenia terrorystycznego" i "pojawienie się ogromnych problemów dla rdzennych mieszkańców Europy". - Emigranckie enklawy, zabójstwa i gwałty, jak ten we włoskim Rimini przed kilkoma laty, gdzie na plaży Polkę i jej męża dopadło czterech zwyrodnialców z Afryki - powiedział reporter. Dalej pracownik TVP zaznaczył, że Bruksela nie rozwiązała problemu, a teraz chce "zmusić do przymusowej relokacji", którą zdaniem TVP popiera opozycja w Polsce (tutaj przytoczono wypowiedzi Donalda Tuska) - w przeciwieństwie do rządu PiS. Przyjęcie ustawy, zdaniem TVP, miałoby skutkować "przyjęciem potencjalnie niebezpiecznych ludzi do Polski" czy "chaosem wywołanym przez obce kulturowo grupy".
TVP zachęciła też do oglądaniu serialu "Kalifat", który pokazuje, jak terroryści z ISIS rekrutowali kobiety, mające zostać "żonami" bojowników w Syrii i planowali zamach w Szwecji. Serial ma być emitowany akurat w momencie, gdy PiS szeroko komentuje sprawę migracji.
Unijne regulacje nie dotyczą niekontrolowanej imigracji. Chodzi o mechanizm, dzięki któremu państwo, które nie radzi sobie z napływem uchodźców, nabędzie prawo do złożenia wniosku do Komisji Europejskiej o uruchomienie zasady solidarności. Uchodźcy ci muszą mieć jednak prawo do złożenia wniosku o azyl w UE. Na podstawie wniosku KE wyznacza "kwoty". W przypadku Polski jest to 1800 osób (jak zauważa "Rzeczpospolita, jest to sześć razy mniej, niż w 2022 roku Polska rozpatrzyła wniosków uchodźczych - nie licząc osób z Ukrainy).
Jeśli dany kraj nie jest w stanie przyjąć uchodźców, to przekazuje pomoc rzeczową krajowi, który ich przyjmie albo zapłaci 20 tys. euro za każdą osobę. Można też wnioskować do UE z prośbą o zwolnienie z zachowania solidarności, jeśli dany kraj sam podlega presji migracyjnej - czyli tak, jak Polska. Po co więc pomysł PiS z referendum?
"Albo więc ktoś w PiS treści dokumentu nie przeczytał, albo wiedział co tam jest, ale uznał, że da się opinię publiczną zmanipulować twierdzeniem o wprowadzeniu przymusowej relokacji migrantów, czy wręcz niekontrolowanej migracji. Z pewnością mamy do czynienia z pewną operacją propagandową i to na kilku poziomach" - napisał dziennikarz Michał Szułdrzyński w artykule "Jak PiS manipuluje w sprawie relokacji uchodźców" w "Rzeczpospolitej".