Policjanci z Biura Kontroli Komendy Głównej zarzucają swojemu przełożonemu, że ich zastraszał, poniżał, a także tuszował wiele afer. Z ich relacji wynika, że gen. Jarosław Szymczyk mimo wielu obciążających zeznań policjantów twierdził, że nie doszło do nieprawidłowości. - Ten człowiek wie wszystko o największych skandalach w polskiej policji. Dlatego roztoczono nad nim parasol ochronny - przekazał jeden z pracowników w rozmowie z dziennikarzem Onetu.
Byli policjanci oraz pracownicy cywilni w rozmowie z dziennikarzem Onetu opowiedzieli o pracy w Biurze Kontroli KGP, którym przewodzi gen. Szymczyk. Z ich relacji wynika, że w KGP dochodziło do wielu nieprawidłowości. - W policji nikt nigdy panu nie powie, że funkcjonariusz strzelił sobie w łeb, bo był nękany. Zawsze pan usłyszy, że "prawdopodobnie chodziło o sprawy rodzinne". Dlatego trzeba w końcu zacząć głośno mówić o tej patologii - powiedział jeden z byłych funkcjonariuszy KGP.
Obecnie Biuro Kontroli ma cztery wydziały, czyli: Analiz, Skarg i Wniosków, Kontroli Finansowo-Gospodarczej i Kontroli Ogólnopolicyjnej. Ostatnich z nich pełni najważniejszą funkcję i zajmuje się najpoważniejszymi sprawami. Od 2018 roku na jego czele stoi mł. insp. Piotr Rzeźniczak. Według informacji przekazanych przez policjantów przełożony miał wygłaszać niestosowne uwagi wobec funkcjonariuszy, zastraszać ich oraz nękać. Wszyscy rozmówcy zgodnie twierdzili, że mł. insp. Piotr Rzeźniczak miał ich także poniżać, kwestionować kompetencje oraz obsesyjnie kontrolować. - To człowiek, który nie ma ludzkich, empatycznych odruchów. Szydzi z innych, wyśmiewa ich, często za ich plecami - przekazała jedna z byłych pracownic. Wszyscy rozmówcy zgodnie twierdzili, że rozmowa z przełożonym była trudna, bo wciąż krzyczał i klął. - Zabronił ludziom chodzenia z pokoju do pokoju - chyba że w bardzo konkretnym celu - relacjonował Marek. Z relacji rozmówców wynika, że wiele osób zaczęło mieć problemy zdrowotne z powodu ciągłego stresu. - Potrafił ludzi śledzić i sprawdzać, jak długo siedzą w pracy. Nieraz przyjeżdżał przed jednostkę i obserwował nas z auta - relacjonował Mariusz.
Tylko jeden z byłych pracowników biura, Grzegorz (imię zmienione - red.) postanowił otwarcie sprzeciwić się działaniom przełożonego. Z jego relacji wynika, że przełożony zniesławiał go w obecności innych osób, komentował jego wygląd, podważał kompetencje, a nawet naruszył jego nietykalność cielesną. We wrześniu 2022 roku mężczyzna wysłał oficjalne pismo dotyczące zachowania swojego przełożonego do pełnomocnika Komendanta Głównego Policji ds. Ochrony Praw Człowieka Krzysztofa Łaszkiewicza. Po dwóch tygodniach zwołano Komisję Antymobbingową.
W sumie przed komisją zeznało 10 osób z Wydziału Kontroli Ogólnopolicyjnej. Wszyscy skarżyli się na zachowanie naczelnika Rzeźniczaka oraz dyrektora Szubę, który nie reagował na to, jak zachowywał się jego podwładny. - Dyrektor Szuba wzywał wszystkich po kolei i mówił, że mamy nie rozsiewać plotek i nie psuć atmosfery, a tak w ogóle to nie my go będziemy zwalniać, bo nie my go zatrudniliśmy. Przekaz był jasny: albo odpuścicie, albo źle się to dla was skończy - komentuje Grzegorz. Pod koniec października okazało się, że działania Komisji nie przyniosą rezultatów. "Wnioski komisji, wypracowane przez komisję w aktualnym składzie personalnym, nie zostały zaakceptowane przez Komendanta Głównego Policji" - przekazał w piśmie przesłanym do Grzegorza Krzysztof Łaszkiewicz.
- Według mnie jest to dość jasne. Komisja stwierdziła mobbing, a komendant Szymczyk uznał, że mobbingu nie było. Na jakiej podstawie? Tego nie wiadomo. Nikt nam tego nie uzasadnił - komentuje mężczyzna. W marcu 2023 roku mężczyzna złożył zawiadomienie ws. mobbingu do prokuratury, w maju rozpoczęto śledztwo. Sprawą zajmuje się obecnie Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Według doniesień Onetu śledczy sprawdzą, czy Rzeźniczak dopuścił się "niedopełnienia obowiązków i przekroczenia uprawnień poprzez bezprawne ingerowanie w wyniki przeprowadzonych kontroli, poświadczenie nieprawdy we wnioskach o dopłatę do wypoczynku oraz znęcanie się psychiczne oraz fizyczne nad funkcjonariuszem (...)". Sprawa dotyczy również dyrektora Biura Kontroli KGP Dariusza Szubę. Prokuratura zbada, czy doszło do "bezprawnego ingerowania w wyniki przeprowadzonych kontroli" oraz "niereagowanie na naruszenia, których dopuszczał się jego podwładny naczelnik Wydziału Kontroli Ogólnopolicyjnej Piotr Rzeźniczak".
Funkcjonariusze pracujący w biurze odpowiadają za kontrole doraźne we wszystkich jednostkach organizacyjnych, które podlegają szefowi policji. Dotyczy to Centralnego Biura Śledczego, oddziałów antyterrorystycznych czy komend powiatowych. Sprawdzają, czy jednostki prawidłowo działają, jak pracują policjanci, a także robią audyty. Z przeprowadzonych kontroli jest sporządzany raport, który trafia do komendanta głównego. - Żadna inna jednostka nie cieszy się taką niezależnością. Ma dostęp do wszystkiego i może robić kontrolę nawet w Biurze Spraw Wewnętrznych, które ściga przestępstwa popełniane przez policjantów - przekazał jeden z byłych pracowników. - Biuro Kontroli ma ogromne uprawnienia, dlatego pracują tu tylko wybrani z wybranych. Ludzie z wiedzą, doświadczeniem i nieposzlakowaną opinią. Dla każdego policjanta powinien to być prestiż - dodał.
Poprosiliśmy KGP o komentarz w sprawie. Czekamy na odpowiedź.